Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Z jajami i dla jaj

Pierwszy dzień kwietnia jest okazją do robienia żartów i nabierania innych. I chyba właśnie z tej okazji przyszedł mi do głowy figiel, jaki Jarosław Kaczyński mógłby spłatać Grzegorzowi Schetynie.

Z jajami i dla jaj
Jarosław Kaczyński
źródło: flickr

W poprzednim miesiącu Platforma Obywatelska złożyła w Sejmie wniosek o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu Beaty Szydło. Kandydatem na nowego premiera jest Grzegorz Schetyna, szef największej opozycyjnej partii w parlamencie. Jednak pierwsza izba parlamentu liczy 460 posłów, z których 234 to deputowani partii rządzącej, którzy stanowią parlamentarne zaplecze Rady Ministrów. Wotum nieufności Sejm wyraża “większością ustawowej liczby posłów”, co oznacza nie mniej niż 231 deputowanych tej izby. Suma 234 posłów popierających rząd i 231 chcących go obalić jest większa niż ogólna liczba posłów na Sejm, czyli skończy się jak zawsze - na medialnym szumie.

Chyba że jednak się nie skończy. Może Jarosław Kaczyński również obudził się dzisiaj z pomysłem na żarcik. Gdyby prezes Prawa i Sprawiedliwości miał poczucie humoru, to “zasugerowałby” posłom PiS, aby poparli wniosek PO. Bo co to Kaczyńskiemu szkodzi? Ma większość w Sejmie, większość w Senacie, prezydenta i Trybunał Konstytucyjny. Dalej mógłby wszystkim kierować z tylnego siedzenia i żadna ustawa bez jego zgody nie weszłaby w życie. Dodatkowo, jako lider największej partii opozycyjnej, a nawet największej partii w ogólne, mógłby się ogłosić liderem opozycji i krytykować każde posunięcie nowego rządu. Mało tego, Prawo i Sprawiedliwość na koszt premiera Schetyny mogłoby przyjąć każdą ustawę, nawet tak złą i głupią, że samo bałoby ją firmować nazwiskiem własnego premiera. Rząd Schetyny nie miałby większościowego zaplecza parlamentarnego, a PiS mógłby bardzo dotkliwie przeczołgać szefa nowego rządu, bo trudno wbrew sejmowej większości i prezydentowi zostać premierem, ale bez ich zgody równie ciężko przestać nim być.

Oczywiście nic takiego nie nastąpi. Oddanie rządu komukolwiek, choćby tylko na 5 minut, skutkowałoby m.in. przewietrzeniem obsady stanowisk w spółkach Skarbu Państwa, a w tej kwestii politykom obozu rządzącego na pewno zabrakłoby dystansu. Szkoda, bo taka praktyczna nauka konstytucji uświadomiłaby niektórym politykom, że zapisane w ustawie zasadniczej procedury (np. art. 158; art. 162 ust. 2 pkt 3) mają utrudnić narzuceniu Sejmowi rządu wbrew jego woli, a nie służyć temu, żeby przed kamerami Grzesiek z Ryśkiem w kółko przeganiali się z pozycji najbardziej opozycyjnego i antyPiSowskiego lidera. Bo zakończy się to w ten sposób, że przyjdzie gajowy (może Szyszko?) i ich wszystkich pogoni.

Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.