Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Smoleński cyklon

Czasem jest tak, że to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć – nie liczy się. „ (Albert Einstein) Od wielu miesięcy jestem w mniej lub bardziej natarczywy sposób proszona o ustosunkowanie się do aktualnych informacji związanych ze śledztwem smoleńskim. Moja odpowiedź od kilku miesięcy jest jedna: poczekajmy na wyniki badań zarówno Podkomisji jak i prokuratury. Padają zarzuty, że tyle miesięcy upłynęło od momentu wznowienia badań i nic z tego nie wynika. Powiem tutaj jedno: prowadzenie pierwotnych badań od początku jest o wiele łatwiejsze. Nic nam nie zaburza toku wnioskowania z danych. Tutaj mamy do czynienia z koniecznością uzyskanie spójności z danymi z różnych raportów (MAK, KBWL +dotychczasowymi ustaleniami prokuratury). To są tony akt. Z którymi trzeba się zapoznać i przeanalizować zarówno pod katem przydatności jak wiarygodności.

W ostatnich tygodniach mieliśmy do czynienia z „mocnymi podmuchami cyklonu”, który prowadzi (bądź samoistnie bądź przez nadmierne nagłośnienie i interpretację) do podważania a priori tego, co Podkomisja może nam ogłosić.
Przyczyną był wywiad z panem profesorem Berczyńskim i jego bardzo niefortunne sformułowanie dot. „uwalenia caracali”. Mimo, że to był pewien skrót myślowy człowieka nagannie oceniającego kontrakt – to doprowadził do szkodliwych interpretacji wypowiedzi (zarzucanie nieuprawnionego wpływu na decyzję o zerwaniu kontraktu) oraz rzucił medialny cień na wiarygodność wszystkiego, co pan profesor robił i robi dla wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Te słowa paść nie powinny, (bo należało przewidzieć reakcję oponentów) - stąd rezygnacja profesora zarówno z funkcji w Podkomisji jak i pracy na rzecz spółki SP. · Zarzut o rzekomej ucieczce do USA i próba oskarżania o lobbing, z publiczną analizą dochodów pana profesora –jest śmieszny w obliczu faktów. Otóż: bilet lotniczy na lot 3 kwietnia 2017 roku prof. Berczyński wykupił. W lutym.  Nagle?
A pseudoanalizy rzekomo nadzwyczajnych dochodów bawiły mnie od początku. Każdy, kto ma pojęcie o zasadach działania fiskusa w USA musi znać sprawność ich działania. A ludzie, którzy podobnie jak prof. Berczyński i firmy obracające nieruchomościami generujące duże przychody –szczególnie. Tajemnicą poliszynela jest także to, że najpopularniejszą formą inwestowania są zakupy nieruchomości. Zarówno pod najem jak i tani zakup w kryzysie w celu zyskownej sprzedaży. A łączenie kredytu w Boeingu z rzekomym lobbingiem na rzecz tej firmy jest nieetyczne zważywszy, że kredyt w Boeingu może uzyskach każdy, a ten opisywany został już dawno spłacony. Jedyną nieprawidłowości w przypadku p. profesora była niefortunna wypowiedź.
Szkoda.
    Co i rusz dochodzą do nas szczątkowe informacje o skandalach wynikających z przeprowadzanych na zlecenie prokuratury ekshumacji ciał ofiar. Co do zasady moje zdanie, co do ich celowości jest następujące:: szanuję, (chociaż nie do końca rozumiem) tę część rodzin, która chciała uniknąć traumy i protestowała.  Nie mam tez wątpliwości, że prokuratura zlecając własne badania (niemożliwe bez ekshumacji) nadrabia skandaliczne złamanie prawa w przeszłości. Po sprowadzeniu ciał do Polski, z uwagi na brak dokumentacji medycznej z sekcji i obowiązek dokonania wiarygodnej identyfikacji -przed pochówkiem powinny być przeprowadzane badania sekcyjne. Nadal uważam, że prokuratura powinna wyjaśnić wątek samych pochówków. Prawo o pochówkach mówi o konieczności zezwolenia prokuratorskiego na sam pochówek. A prokurator winien wydać je po otrzymaniu wyników autopsji.  Tych papierów w momencie pochówku na pewno nie było.  Kto takie polecenia zakładom pogrzebowym i na jakiej podstawie wydawał w całej Polsce? Wszędzie tam, gdzie chowano ofiary katastrofy?
Co do nieprawidłowości wiemy o wadliwości jednego pochówku, a drastyczne opisy szczegółów zawartości w jednej trumnie różnych szczątków są faktem. A szczegóły zapewne poznamy po oficjalnym komunikacie prokuratury.
W ostatnich dniach pojawiły się także informacje na TT od pracowników WAT o rzekomej niespójności wyników badań przeprowadzanych na uczelni z badaniami i projekcjami dokonanymi przez prof. Biniendę. I te ustalenia łączono z odwołaniem zapowiadanej konferencji Podkomisji.
Dość dziwne to przecieki zważywszy, że WAT nie wykonuje samodzielnych badań TU 154, a jedyne jest zleceniobiorcą Podkomisji. Nie ma śladów medialnych o przekazaniu wyników badań tunelowych do zleceniodawcy, a wnioski już są? Plotka o tym, że samolot wykonał jednak beczkę (co ma w założeniu zdezawuować analizy prof. Biniendy i „wywalić” ustalenia PZ ds. katastrofy smoleńskiej) jest zarówno przedwczesna jak nietrafiona. Wydaje się, że część oponentów chce przekierować problem analizy przyczyn katastrofy do tego, czy była beczka po uderzeniu w brzozę czy jej nie było.
Przypomnę: istota ustaleń prof. Biniendy polega na wyliczeniu, że skrzydło samolotu nie mogło być utracone w wyniku uderzenia w brzozę.  
Podczas Konferencji Smoleńskich padały różne interpretacje analiz zapisu z czarnych skrzynek, rzutujących na zachowanie samolotu. W tym także analiza profesora Marka Czachora.: „Samolot, po otarciu się czubkiem lewego skrzydła o brzozę, porusza się dalej z zachowanym całym skrzydłem, wznosząc się z prędkością pionową ok. 6 m/s. Brzoza, uderzona od strony północno-wschodniej, zostaje nacięta od strony uderzenia i równocześnie łamie się, tworząc charakterystyczną drzazgę po przeciwnej stronie pnia. Pozostała część pnia, wciąż łącząca dolne i górne części brzozy, została ostatecznie ścięta przez niezniszczoną część opływu skrzydła, w odległości ok. metra od krawędzi natarcia. Ta ostatnia faza pozostawia na końcu skrzydła wgłębienie widoczne na dolnym zdjęciu z Rys. 5. Brzoza przewraca się na skutek uderzenia, w prawo, przy czym jest to dodatkowo wspomagane przez prawoskrętny wir powstający za skrzydłem. Ponieważ samolot wznosił się z prędkością 6 m/s, trwające ok. 1/80 s „przytrzymanie” go za sam czubek lewego skrzydła, połączone z wychyleniem się interceptora i zapewne skręceniem się skrzydła krawędzią natarcia w dół3 , powoduje powstanie momentu skręcającego, obracającego samolot w lewo. Zresztą, brzoza zostaje ostatecznie zapewne nie tyle ścięta, co zerwana szarpnięciem w górę. 50 m dalej, przechylony samolot – z silnie drgającym skrzydłem – ścina czubki drzew przy ul. Gubienko. Zderzenie z drzewami mogło częściowo wepchnąć sloty lewego skrzydła, zmniejszając jego siłę nośną [21]. Dalsza analiza wymagałaby zrobienia parametrycznych symulacji trajektorii lotu, uwzględniających zdeformowane skrzydło i różne scenariusze jego rozpadania się. Nie podejmuję się spekulacji, czy nastąpiło to pośrednio w konsekwencji otarcia się samolotu skrzydłem o drzewo, czy też skrzydło, jako całość, kolizję przetrwało i odpadło na skutek zupełnie innego mechanizmu, np. eksplozji w lewym zbiorniku paliwa, a także czy procesy te rozpoczęły się przed, czy za ul. Gubienko.”OrazSzczegółowa analiza przyspieszeń liniowych i kątowych [5] pokazuje, iż przebieg przyspieszeń znany z raportów MAK i KBWLLP wydaje się pozostawać w sprzeczności z trajektorią przebiegającą równocześnie przez wszystkie te punkty. Interesujące byłoby więc jawne porównanie powyższych obliczeń z trajektorią odtworzoną na podstawie danych uzyskanych bezpośrednio z rejestratora ATM QAR. Niestety, znany jest tylko wynik końcowy analizy przeprowadzonej przez ATM, a nie ma dostępu do samego algorytmu użytego do jej przeprowadzenia, brak jest również danych wejściowych. Podkreślmy, iż nawet analiza oparta o dane z rejestratora obarczona jest pewną nieoznaczonością, co w sposób zasadniczy wpływa na rekonstrukcję przebiegu katastrofy pod Smoleńskiem, jak zobaczymy później. Dodajmy wreszcie, iż radykalna teza, że dane z czarnych skrzynek pozwalają na wyeliminowanie takiego czy innego scenariusza katastrofy, oparta jest o założenie, iż zapisane parametry wiernie oddają przebieg wydarzeń. Dyskusja wokół symulacji autorstwa P. Artymowicza1, również opartej o pewien konkretny matematyczny model funkcji a(t), sugeruje dużą wrażliwość przebiegu trajektorii na dokładną postać a(t) . Profesor Czachor nie wykluczał ” beczki”, wskazując równocześnie na błędy wyliczeń z raportów KBWL i MAK i dopuszczając, jako przyczynę rozpadu skrzydła i katastrofę wybuch w skrzydle.
W swojej analizie poruszał też ślady płynów z układu hydraulicznego samolotu. Niestety, wyników badania tego układu nie ma. Pozostaje jedynie zapis o w raporcie KBWL o braku śladów jakiejkolwiek awarii.
Tymczasem prokuratura oficjalnie podała o ustaniu zasilania na wysokości 17-15 m. Dodatkowo wyjaśnił: „ Rejestratory w Tu-154M nie mają awaryjnego zasilania. Prokuratura nie wie, jaka była przyczyna awarii elektryczności. Płk Szeląg powiedział, że to zagadnienie nie mogło być przedmiotem opinii biegłych badających rejestratory, bo „tego typu parametru się nie rejestruje”. 
Z kolei na stronie profesora Dakowskiego możemy znaleźć takie informacje: Kluczowym dowodem, że już w powietrzu doszło do awarii lub innego niewyjaśnionego zdarzenia, jest fakt potwierdzony przez amerykańskich biegłych, Rosjan i polską prokuraturę, że na wysokości 15–17 m przestało działać zasilanie samolotu. Komisja Millera zdawała sobie sprawę, że nie da się ominąć tego faktu, pozostawiając go bez wyjaśnienia. A wyjaśnić go tak, by nie obalało to „rosyjskich” tez komisji, po prostu się nie da. Komisja poszła więc na skróty, stwierdzając wbrew prokuraturze, że… żadnej awarii nie było.

    Według raportu MAK,  główny komputer pokładowy FMS (Flight Management System, czyli system zarządzania lotem) uległ zniszczeniu, gdy polski Tu-154M znajdował się ok. 60–70 m przed miejscem pierwszego zderzenia z gruntem i ok. 15 m nad ziemią. W pamięci FMS zapisywany jest czas, prędkość, wysokość oraz dokładne położenie geograficzne. Podstawą stwierdzenia Rosjan był odczyt zapisów dokonanych przez FMS oraz TAWS (Terrain Awareness and Warning System, czyli system wczesnego ostrzegania przed zbliżeniem do ziemi), wykonany przez producenta tych urządzeń, amerykańską firmę Universal Avionics System Corporation. To właśnie tym ustaleniom technicznym komisja ministra Millera zaprzeczyła.
   Zapisów FMS i TAWS nie kwestionuje nawet polska prokuratura. Przyznał to 26 lipca br. na konferencji prokuratorów szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej, gen. Krzysztof Parulski. Powiedział on, że w momencie, gdy rejestratory przestały działać, samolot znajdował się ok. 100 m od rejonu, gdzie znaleziono jego szczątki. „Nie stwierdzono, by w tym momencie cokolwiek zderzyło się z samolotem. Przestały działać rejestratory, a biegli jako najbardziej prawdopodobną przyczynę wskazują zaprzestanie działania instalacji elektrycznej” – zaznaczył Parulski.

Wojskowy prokurator okręgowy w Warszawie płk Ireneusz Szeląg stwierdził zaś:  „Rejestratory parametrów lotu na Tu-154M nie zarejestrowały 10 kwietnia 2010 r. żadnych niesprawności maszyny aż do zderzenia jej skrzydła z drzewem o godz. 8.40 i 59 sekund. (…) Rejestratory Tu-154 M przestały działać ok. 1,5 do 2 sekund przed zderzeniem samolotu z ziemią”. – Przyczyną mogło być uszkodzenie instalacji elektrycznej po uderzeniu w brzozę – poinformowali przedstawiciele prokuratury wojskowej.

Prokuratorzy nie kwestionują więc awarii zasilania, tyle że jako jej przyczynę podają zderzenie samolotu z brzozą, które według nich spowodowało urwanie skrzydła. Warto więc wyjaśnić, że żadna prądnica ani żaden akumulator Tu-154M zapewniający zasilanie awaryjne nie znajdują się w skrzydłach, więc urwanie fragmentu tej części nie mogło spowodować awarii trzech niezależnych od siebie zasilań. Można to wyczytać w instrukcji „Wyposażenie elektryczne samolotu Tu-154 M, część I”, wydanej przez Zarząd Główny Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Komunikacji, Dział Bazy Szkoleniowej, gdzie graficznie przedstawiono rozmieszczenie zasilania prądem zmiennym, stałym, w tym awaryjne. Wojskowi doskonale o tym wiedzą. Dlaczego więc formułują tak absurdalne wnioski?”
Reasumując: musimy spokojnie poczekać na wyniki badań wytrzymałościowych skrzydła TU154 M, faktycznej grubości dźwigarów w miejscu wskazywanego przez KBWL uderzenia w brzozę, wyniki badań laboratoryjnych z próbek pobranych podczas trwających, po ekshumacyjnych sekcji zwłok ofiar oraz końcowych wyników zarówno śledztwa prokuratorskiego jak i raportu Podkomisji.
Dzisiaj wiemy jedno: opis przebiegu katastrofy podany przez MAK i KBWL jest niewiarygodny. Tak jak wniosek o istnieniu „pancernej brzozy”.
     A żaden wynik badania przyczyn katastrofy smoleńskiej, czy to gotowych od 2011 roku czy obecnych nie zmieni jej wymowy: w tej koszmarnej katastrofie Polska straciła swoje elity. Pamięć o nich jest naszym obowiązkiem.

P.S. W linkach pod tekstem można znaleźć różne poglądy na temat przebiegu ostatnich minut lotu TU 154 M.  

http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/waclaw-berczynski-nigdzie-sie-nie-ukrywam_993550.html

https://twitter.com/jagovski/status/864812420124037120

http://wyborcza.pl/7,75398,21822216,wat-odwoluje-konferencje-o-katastrofie-smolenskiej-ich-ustalenia.html?disableRedirects=true

http://fizyka-smolenska.salon24.pl/485228,34-bledne-teorie-inz-berczynskiego-i-in,2

.https://limanowa.in/forum,2967,s19.html

http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=3984&Itemid=45

http://wyborcza.pl/1,76842,9899293,Zylicz__teoria_o_katastrofie_Tu_154M_na_wysokosci.html

http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/347627,wojskowa-prokuratura-dostala-opinie-ws-rejestratora-tu-154m.html

http://www.tvp.info/4969091/polska/nie-bylo-usterek-zadnej-instalacji-samolotu/?captcha_key=

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/katastrofa-smolenska-co-zawiera-raport-millera,616181.html
http://www.mif.pg.gda.pl/kft/Akron1/MCzachor_Konf_Smol2.pdf
http://wyborcza.pl/1,76842,15753132,Bledy_Biniendy__Obliczenia_z_pracy_studenta__brzoza.html

Data:
Kategoria: Polska

Maud Puternicka

1 Maud Puternicka - https://www.mpolska24.pl/blog/1-maud-puternicka

Dawniej rzemieślnik,dyrektor PR w koncernie Unilever, właściciel spółek. Członek wspierający Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.