Wzbudziło to totalną wesołość i „zrobiło dzień” w mediach społecznościowych. Padały określenia o kabarecie, żartach, „cała Platforma Obywatelska wygląda jak cienie” itd. Tak czy inaczej po raz kolejny Grzegorz Schetyna pokazuje, że jest świetnym „politycznym mordercą”, ale jako charyzmatyczny lider zwyczajnie się nie sprawdza. Być może chciał dobrze … , a wyszło jak zwykle.
W obecnej sytuacji Platformy Obywatelskiej, ba całej opozycji nie ma już miejsca na takie błędy polityczne. Zamiast zakopać ten projekt jako nietrafiony, lub reanimować ale w zupełnie innym wymiarze, katuje lider PO nim swoją własną partię. A w elektoracie jest oczekiwanie na nową jakość, nowe pomysły i … jednoczenie.
Jasnym jest, że nie będzie żadnego jednoczenia jak chodzi o wybory samorządowe. Każda z partii walczy o jak najlepszą pozycję w wyborach samorządowych, które mają być takimi blokami startowymi przed wyborami parlamentarnymi. Jednocześnie jest gigantyczne oczekiwanie na jakiś element jednoczenia opozycji wśród jej elektoratu. Partie opozycyjne w ramach tych oczekiwań próbują się przerzucać odpowiedzialnością za brak takiego impulsu i Platforma coraz częściej zbiera baty w tym obszarze, że przypomnę nagłe zaskoczenie nieuzgodnioną kandydaturą Rafała Trzaskowskiego.
Grzegorz Schetyna cierpi na brak finezji politycznej, bo jeżeli już wspomina o rekonstrukcji „Gabinetu Cieni” to faktycznie mogłoby to być wręcz elementem nowego otwarcia, nowej rozgrywki. Jak? Wyobraźmy sobie, że na czele tego „Gabinetu Cieni” Grzegorz Schetyna proponuje postawić Władysława Kosiniaka-Kamysza z PSL wszak ma najmniej negatywnego elektoratu i budzi największe zaufanie, na ministra czegoś tam kogoś z Nowoczesnej np. Katarzynę Lubnauer lub Gasiuk-Pihowicz, na ministra czegoś innego kogoś z Platformy itd… Miałby wtedy Grzegorz Schetyna wejście smoka. Element jednoczenia opozycji, jednocześnie o niczym nie przesądzający. Elektorat ten chcący jednoczenia, byłby piał z zachwytu. Sam proponując coś takiego i będąc poza gabinetem stawia się w pozycji demiurga jak … Jarosław Kaczyński.
I to by była rekonstrukcja. Taką rekonstrukcje to ja rozumiem. Co dostali zwolennicy opozycji w zamian?! Zamiast „Gabinetu Cieni” rzeczywiście „Gabinet cieniasów”, który zamiast być elementem gry PO w ramach opozycji jest jej pośmiewiskiem. Donald Tusk na coś takiego by sobie raczej nie pozwolił.
--------------------------------
O tym i na inne tematy rozmawialiśmy w TV Republika, w "Saloniku Politycznym" u Rafała Ziemkiewicza z Łukaszem Warzechą oraz Joanną Miziołek. Zapraszam.
Może miałoby to sens gdyby nie fakt, że za I PiS Platforma też miała swój gabinet cieni i skończyło się tak, że bodaj nikt z "cieni" nie objął swojego resortu, a w ogóle do rządu weszło tylko kilku. Więc nawet tutaj nie ma prawidłowości.