Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Wiosny już prawie w Polsce nie mamy.

Wiosna zanim się na dobre zaczęła to już w zasadzie się skończyła. Tak było w poprzednim roku, w tym polityczna Wiosna chyba powtarza ten schemat. Po ogłoszeniu przez PiS 5-tki Kaczyńskiego i deklaracjach LGBT Trzaskowskiego w Warszawie z baloniku o nazwie Wiosna, który został napompowany przed konwencją do 14% gwałtownie zeszło powietrze do 4-6% w sondażach. To wszystko w przeciągu zaledwie kilku tygodni, a tak naprawdę jeszcze kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego na dobre się nie rozpoczęła.

Wiosny już prawie w Polsce nie mamy.
źródło: flicr CC 2.0

Właśnie obserwujemy rozpaczliwe próby łatania dziur, którymi to powietrze schodzi.

Miała być nowa świeża ideowa siła, a wyszło jak zawsze. Brak wyrazistych postaci na listy wyborcze to zawsze gigantyczny kłopot na co zwracali uwagę komentatorzy w momencie prezentowania działaczy. Po obiecankach Roberta Biedronia, że Wiosna to partia zupełnie innego typu, dla nowych twarzy po tym tygodniu wszyscy Ci, który łudzili się, że tak rzeczywiście jest już mogą się poczuć mocno rozczarowani.

O ile przyjmowanie na listy młodego polityka pokroju Joanna Scheuring-Wielgus można zrozumieć, o tyle przyjmowanie na listy tak przebrzmiałego polityka jak Zbigniew Bujak jest zaprzeczeniem lejtmotywu tego ugrupowania. I może budzić ogromne zdziwienie. Nie mówiąc już o nepotyzmie politycznym w przypadku Wandy Nowickiej, której bodaj jedyną zasługą dla tej formacji jest to, że jest przyjaciółką Roberta Biedronia. Ugrupowanie, które miało być tworzone przez nowych ideowych działaczy nagle bez żadnych „zasług” dla ugrupowania wystawia na jedynki kogoś takiego. Zdziwienie i zniechęcenie o ile nie niesmak. Samo wystawienie w jednym okręgu na jedynce Biedronia i Scheuring-Wielgus na dwójce „to gorzej niż zbrodnia - to błąd”. Dwie wyraziste postaci w jednym okręgu zamiast być wystawione w dwóch różnych, by w skali kraju zyskać jak najwięcej. O co chodzi? Może o to, żeby Pani Joanna miała pewność, że się „załapie” do Europarlamentu jak Biedroń odda mandat? O ile odda, bo jeżeli „Wiosna” nie będzie miała 8-10% to nie dowiezie tego wyniku do wyborów krajowych, a w tym momencie Biedroń może jednak zmienić zdanie i zechce pobrylować w Europie.

Swoje trzy grosze dołożyli też doradcy Roberta Biedronia. Pan Bierzyński i Gdula, którzy w którymś momencie mieli potrzebę wirowania i lśnienia większą niż lider formacji. Mówienie przez Pana Bierzyńskiego w programie TVN o swoim liderze per „tworzywo” to już był szczyt szczytów … znaczy się co miał na myśli – plastelinę? Bo Bierzyński na kowala nie wygląda, żeby miał wykuwać stal.

Tak oto Grzegorz Schetyna stracił potencjalnego koalicjanta tak jak PiS zapewne straci Kukiza.

Ta sytuacja robi miejsce na zagranie przed wyborami parlamentarnymi swojej melodii przez dwa poważne ugrupowania z Koalicji Europejskiej czyli PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza i SLD Włodzimierza Czarzastego.

Samo wejście SLD do Koalicji Europejskiej było niebywale dla nich opłacalne. Nie dość, że Czarzasty pozyskał biorące bezapelacyjnie miejsca dla swojej formacji do Europarlamentu to pozbył się jeszcze dodatkowo nimbu potencjalnego koalicjanta PiS-u w polskim parlamencie, o co byli „oskarżani” do tej pory, że w imię posad pójdą nawet z Kaczyńskim ręka w rękę. Przed jesiennymi wyborami … same plusy. „Afera LGBT” akurat im nie zaszkodziła, wręcz przeciwnie przy odrobinie perfidii i perwersji mogą sobie przypisać ten szyld i zasługę, że Koalicja Europejska skręciła w tę stronę, a jednocześnie zachowując w gruncie rzeczy swój konserwatywny postkomunistyczny elektorat. Czarzasty ma też otwartą drogę do manewrów przed wyborami jesiennymi. Może, ale nie musi pójść w jednej koalicji z Platformą Obywatelską. Jeżeli miałby iść w jednej koalicji to jego pozycja negocjacyjna z PO jest naprawdę mocna … bo „Wiosny” Biedronia już nie będzie.

W zupełnie innej sytuacji jest Polskie Stronnictwo Ludowe Władysława Kosiniaka-Kamysza. On na jesieni musi pójść do wyborów parlamentarnych jako osobny byt. Po „aferze LGBT” straty PSL są ogromne w warstwie wizerunkowej. Mało tego ten „rozwód” z Koalicją Europejską po eurowyborach musi być spektakularny. I w tym momencie jeżeli SLD nie zdecyduje się na jesienny start oddzielnie, to PSL ma szansę stać się potencjalnym koalicjantem w następnym parlamencie zastępując „Wiosnę” Biedronia w rachunkach dużych formacji Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskie jako potencjalny koalicjant. „Afera LGBT” zdecydowanie ograniczyła szefowi ludowców pole manewru, choć ryzyko nie wejścia do następnego parlamentu jest i to całkiem spore.

Mariusz Gierej

Mariusz Gierej - https://www.mpolska24.pl/blog/mariuszgierej

Dziennikarz, publicysta ...
"Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły." Nicolás Gómez Dávila.

Komentarze 1 skomentuj »

Jeżeli PSL straciła na dołączeniu do KE i zdobędzie parę mandatów w wyborach do PE, to byłoby całkowicie nierozsądne oddzielne pójście do jesiennej elekcji, które mogłoby się w takim przypadku dla tej chłopskiej partii skończyć jak dla SLD wybory 2015 roku. Czyli nie przekroczeniem progu.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.