Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Co nastąpi wcześniej: osobliwość czy zagłada klimatyczna?

Cze­ka nas za­gła­da kli­ma­tycz­na. To ja­ko­by wia­do­mo na pew­no. Cze­ka nas nie­spo­ty­ka­ny wy­bu­ch tech­no­lo­gi – po czym nie wia­do­mo co bę­dzie. Co wo­li­cie: to, co pew­ne, czy to, co nie­pew­ne? Do cze­go się le­piej przy­go­to­wać?

Co nastąpi wcześniej: osobliwość czy zagłada klimatyczna?
źródło: Internet

  Nie­któ­rzy na­ukow­cy twier­dzą, że w cią­gu mniej wię­cej naj­bliż­sze­go ćwierć­wie­cza na­stą­pi za­gła­da ludz­ko­ści zwią­za­na ze zmia­na­mi kli­ma­tycz­ny­mi. Je­dy­ne co nas mo­że ura­to­wać, to ra­dy­kal­ne wzię­cie lu­dzi za mor­dę przez po­li­tycz­ne re­żi­my i wstrzy­ma­nie wszel­ki­ch tech­no­lo­gii, któ­re ja­ko­by nisz­czą kli­mat.

  Ale są in­ni na­ukow­cy, któ­rzy wiesz­czą, za oko­ło ćwierć­wie­cze na­stą­pi tech­no­lo­gicz­na oso­bli­wo­ść, któ­ra wy­wo­ła la­wi­no­wy roz­wój tech­ni­ki na nie­spo­ty­ka­ną do­tąd ska­lę. To, co bę­dzie po­tem, je­st kom­plet­nie nie­prze­wi­dy­wal­ne.

  Te prze­wi­dy­wa­nia są wza­jem­nie sprzecz­ne i da­ją prze­ciw­ne dia­gno­zy, bo zgod­nie z tą dru­gą, na­le­ży cał­ko­wi­cie uwol­nić wy­na­laz­czo­ść i roz­wój tech­no­lo­gii. Pierw­sza dia­gno­za je­st pre­cy­zyj­na i prze­wi­du­je ści­śle ka­ta­stro­fal­ną przy­szło­ść, dru­ga da­je tyl­ko pew­ną ska­lę do prze­wi­dy­wań i uzna­je, że nie da się nic da­lej pro­gno­zo­wać.

  A więc co wy­brać? Po­li­ty­ków i urzęd­ni­ków, czy na­ukow­ców i wy­na­laz­ców? Wzmóc za­mor­dy­zm, czy uwol­nić ludz­ko­ść? Wy­brać pew­no­ść nie­wo­li, czy nie­pew­ną wol­no­ść?

  Mo­im zda­niem ewi­dent­nie dru­gie po­dej­ście je­st lep­sze – bar­dziej mo­ral­ne, bar­dziej ludz­kie, da­ją­ce wię­cej na­dziei. To oczywiście nie znaczy, że należy tylko czekać. Wręcz odwrotnie: trzeba działać, myśleć, kombinować, odkrywać, tworzyć. To pierwsze rozwiązanie nakazuje bierność: poddajmy się woli polityków, czekajmy na ich decyzje i potulnie wykonujmy ich polecenia — i jakoś to będzie.

  Te pierw­sze ob­li­cze­nia nie uwzględ­nia­ją dy­na­mi­ki zmian. To są prze­wi­dy­wa­nia, któ­re się speł­nią, gdy tren­dy kli­ma­tycz­ne się utrzy­ma­ją. Ale je­śli praw­dą je­st, że kli­mat się zmie­nia na sku­tek dzia­łal­no­ści czło­wie­ka, to do te­go trze­ba tę dzia­łal­no­ść do­dać. A więc uwzględ­nić tren­dy roz­wo­ju tech­no­lo­gicz­ne­go. A ten ro­śnie wy­kład­ni­czo. Więc je­śli przez set­ki lat czło­wiek wpły­wał na kli­mat, to te­raz w rów­nym stop­niu wpły­nie w cią­gu kil­ku lat.

  Więc te ob­li­cze­nia na­uko­we są ty­le war­te, ile daw­ne ob­li­cze­nia, że Lon­dyn uto­nie w koń­skim łaj­nie. To się mo­że speł­nić, gdy lu­dzie w obro­nie kli­ma­tu za­prze­sta­ną roz­wi­jać tech­no­lo­gie, wstrzy­ma­ją po­stęp i ogra­ni­czą prze­my­sł. Gdy­by lud­dy­stom rze­czy­wi­ście uda­ło się za­blo­ko­wać roz­wój ma­szy­ny pa­ro­wej, gdy­by wszyst­kie wy­na­laz­ki znisz­czy­li, to Lon­dyn rze­czy­wi­ście uto­nął­by w koń­skim łaj­nie. Je­śli dziś uwie­rzy­my na­uce uwa­run­ko­wa­nej po­li­tycz­nie i ogra­ni­czy­my prze­my­sł i wydobycie, rolnictwo i transport, a za­tem i wy­na­laz­czo­ść, to cy­wi­li­za­cja rze­czy­wi­ście upad­nie.

  Ale mniej­sza z tym jak bar­dzo na­uko­wo uza­sad­nio­ne je­st to, ja­kie bę­dą ka­ta­stro­fy, gdy śred­nia tem­pe­ra­tu­ra Zie­mi wzro­śnie. Mniej­sza z tym jak bar­dzo na­uko­wo uza­sad­nio­ne je­st to, że za­po­bie­gnie­my tym ka­ta­stro­fom po­przez zmniej­sze­nie emi­sji CO2 i wstrzymanie wydobywania węgla. Wszyst­kie te moż­li­wo­ści są praw­do­po­dob­ne. Je­st praw­do­po­dob­ne też to, że wy­da­my mi­liar­dy na ogra­ni­cze­nie emi­sji gazów cieplarnianych, a ka­ta­stro­fy i tak na­stą­pią. Wte­dy za­brak­nie na re­al­ne za­po­bie­że­nie za­gro­że­niom. A już dziś mo­gli­by­śmy te mi­liar­dy wy­da­wać na bu­do­wę zie­mia­nek, schronów, kli­ma­ty­za­to­rów, szklar­ni czy wa­łów prze­ciw­po­wo­dzio­wy­ch.

  Dla­te­go istot­ne je­st to, by usta­lić, ja­kie kon­kret­nie ka­ta­stro­fy nam gro­żą i się prze­ciw nim ubez­pie­czać two­rząc od­po­wied­nią in­fra­struk­tu­rę, któ­ra po­zwo­li prze­żyć te ka­ta­stro­fy. A to moż­na ro­bić na lo­kal­ną, a nie glo­bal­ną ska­lę. Do te­go wy­star­czy prze­ko­nać kil­ku lu­dzi, czy kil­ka mi­lio­nów, a nie ca­łą ludz­ko­ść.

  Mo­im zda­niem le­piej roz­wi­jać tech­ni­ki su­rvi­va­lo­we, niż ła­do­wać mi­liar­dy w wąt­pli­we po­li­tycz­ne pro­jek­ty. Tech­ni­ka­mi su­rvi­va­lo­wy­mi każ­dy sam mo­że so­bie za­pew­nić prze­trwa­nie. Moż­na ku­pić dział­kę, wy­bu­do­wać zie­mian­kę, ro­bić prze­two­ry, zro­bić kli­ma­ty­zo­wa­ną i/lub ogrze­wa­ną szklar­nię, za­opa­trzyć się w sie­kie­rę, krze­si­wo, la­tar­kę i nie­za­leż­ne źró­dła ener­gii. Moż­na ho­do­wać ku­ry czy kró­li­ki, moż­na sa­dzić wa­rzy­wa i zio­ła etc. To wszyst­ko moż­na ro­bić na 400 m2.

  Wia­ra, że po­li­ty­cy coś nam za­ła­twią, uchro­nią przed ka­ta­stro­fą, je­st mo­im zda­niem złud­na. Na­krad­ną, na­bu­du­ją róż­ne mi­sie, a ka­ta­stro­fy i tak bę­dą al­bo nie, bez związ­ku z ty­mi po­li­tycz­ny­mi prze­krę­ta­mi.

  Nie­za­leż­nie od te­go, czy i jak czło­wiek wpły­wa na kli­mat, to je­st jesz­cze set­ki in­ny­ch czyn­ni­ków, któ­re po­wo­du­ją zmia­ny kli­ma­tycz­ne, któ­re mo­gą wy­wo­łać ja­kiejś ka­ta­stro­fy. Za­bez­pie­czaj­my się więc przed kon­kret­ny­mi ka­ta­stro­fa­mi. Wte­dy za­bez­pie­czy­my się i przed tym, co na­ukow­cy prze­wi­dzą, i przed tym cze­go nie prze­wi­dzą.

  Lu­dzie już pla­nu­ją wy­pra­wy na Księ­życ i na Mar­sa, już pla­nu­ją za­kła­da­nie tam baz. Je­st bar­dzo moż­li­we, że do­ko­na­my te­go w cią­gu ćwierć­wie­cza, bo tech­no­lo­gie to umoż­li­wia­ją­ce ro­sną w tem­pie wy­kład­ni­czym. Sta­łe ba­zy w ko­smo­sie to naj­bar­dziej su­rvi­va­lo­wa tech­no­lo­gia, ja­ką moż­na so­bie wy­obra­zić. Nie wy­ma­ga glo­bal­nej zgo­dy ludz­ko­ści, wy­star­czy do te­go jed­na fir­ma, je­den wi­zjo­ner, je­den biz­nes­men, któ­ry ro­bi swo­je, nie an­ga­żu­jąc po­li­ty­ków. A jeszcze lepiej, by ich było miliony. Więc zamiast globalnej walki z klimatem, która się sprowadza do hasła: Ein Volk, Ein Reich, Ein Führer!, proponuję: miliony naukowców, miliony wynalazców, miliony biznesmenów.

  Je­śli czło­wiek prze­trwa na Mar­sie i Księ­ży­cu, to nie prze­trwa na Zie­mi? Glo­bal­ne ocie­ple­nie spo­wo­du­je, że na Zie­mi bę­dą gor­sze wa­run­ki do miesz­ka­nia niż na Mar­sie? Na Księżycu poradzi sobie kilkuset ludzi, a na Ziemi nie poradzą sobie miliardy? Na orbicie można mieszkać latami, a na Ziemi nie? Na­praw­dę w to wie­rzy­cie?

Grzegorz GPS Świderski

PS. Notki powiązane:

Grzegorz Świderski

Pupilla Libertatis - https://www.mpolska24.pl/blog/gps111

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.