Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

"Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej"

Czy Sąd Najwyższy może decydować o istnieniu danej narodowości?

"Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej"

Orzeczeniem z dnia 5 grudnia 2013 r.[1] Sąd Najwyższy uchylił postanowienie Sądu Okręgowego w Opolu o oddaleniu apelacji Prokuratora Okręgowego w Opolu od postanowienia Sądu Rejonowego w Opolu, w którym to postanowieniu Sąd Rejonowy dokonał rejestracji „Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej”. Sąd Najwyższy nie odstąpił więc od utrwalonej linii orzeczniczej polegającej na sukcesywnym tępieniu Ślązaków.

Czytając uzasadnienie orzeczenia, o którym tu mowa, miałem wrażenie, że Sąd Najwyższy rości sobie prawo do arbitralnego decydowania o istnieniu lub nie istnieniu konkretnej narodowości. Jednak jak wiadomo przynależność narodowościowa czy etniczna jest subiektywnym, indywidualnym odczuciem powiązania emocjonalnego lub kulturowego z daną wspólnotą[2] i jako taka nie wymaga potwierdzenia w żadnym akcie deklaratoryjnym. Wedle danych ze spisu powszechnego przeprowadzonego przez Główny Urząd Statystyczny w 2011 r. narodowość śląską zadeklarowało 817 tysięcy osób.

Ślązacy nie zostali wprawdzie wymienieni w żadnym z ustępów art. 2 Ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych[3], który enumeratywnie wylicza uznawane przez ustawodawcę mniejszości narodowe i etniczne, lecz treść pojęcia „narodowość” nie jest tożsama z treścią pojęcia „mniejszość narodowa”. Biorąc pod uwagę dystynkcję pomiędzy ww. pojęciami nieuzasadnione jest twierdzenie Sądu Najwyższego, że zarejestrowanie stowarzyszenia o takiej nazwie faktycznie mogłoby w przyszłości doprowadzić do skorzystania z przywileju określonego w art. 197 § 1. Kodeksu wyborczego przez komitet wyborczy utworzony przez członków tego stowarzyszenia. 

Abstrahując od konfirmacji istnienia narodowości śląskiej, przedmiotem postępowania nie było istnienie narodowości śląskiej, tylko rejestracja stowarzyszenia „Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej”. Rozstrzygnięcie SN transparentnie narusza - będącą wyrazem społeczeństwa obywatelskiego, które dzięki temu może zachować pewną niezależność od państwa[4] - wolność zrzeszania się i tym samym art. 52 ust. 1 Konstytucji wraz z szeregiem obowiązujących w Polsce aktów prawa międzynarodowego publicznego z zakresu ochrony praw człowieka. Sąd Najwyższy uznał, że statut „Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej” jest niezgodny z obowiązującym prawem, ponieważ nazwa tegoż stowarzyszenia „wprowadza w błąd”. „Wprowadzenie w błąd” miałoby rzekomo polegać konkretnie na tym, że „pojawiły się (m.in. w Internecie) artykuły zawierające konstatacje, że Sąd uznał istnienie narodu śląskiego” . Sąd Najwyższy nie raczył już jednak podać źródła tych informacji, ergo nie jest możliwe ich zweryfikowanie. Ponadto uzasadnianie rozstrzygnięcia, które ingeruje w wolność zrzeszania się obywateli, subiektywnymi ocenami poczynionymi przez bezimiennych autorów niesprecyzowanych publikacji w Internecie, moim zdaniem jest sprzeczne z elementarnymi dyrektywami wykładni prawa, mianowicie zaś z regułą in dubio pro libertate.

Sąd Najwyższy dekoduje z postanowień statutu „Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej” dążenie do uzyskania autonomii na terenie Śląska oraz oczywiście konstatuje, że jest ono sprzeczne z art. 3 Konstytucji. Co ciekawe, z tego co rozumiem, zdaniem Sądu Najwyższego art. 3 Konstytucji zakłada nie tylko jednolity charakter terytorium państwa, ale także jednolitość etniczną jego ludności oraz monokulturowość. W tym kontekście kontestacja Sądu Najwyższego wobec osób narodowości śląskiej nabiera wyraźnie brunatnego zabarwienia. Decentralizacja administracji publicznej zgodnie z obowiązującą

zasadą subsydiarności

a tym bardziej przyznanie autonomii poszczególnym częściom jego terytorium jest korzystne dla ich mieszkańców. W regionie autonomicznym obywatele mają większy dostęp do środków politycznych oraz wpływ na legislację, a ipso facto na redystrybucję zagrabionego im bogactwa, która z reguły w istotnym stopniu odbywa się w granicach autonomii. Zaś w przypadku takich regionów jak Górny Śląsk uważam za oczywiste i naturalne prawo ich mieszkańców do uszanowania przez władzę państwową historycznej oraz kulturowej odrębności tych regionów. Nadanie statusu autonomicznego danemu obszarowi terytorium państwa zdominowanemu przez mniejszość etniczną zazwyczaj kanalizuje i pacyfikuje wśród niej nastroje separatystyczne. Jedyną pokrzywdzoną w konsekwencji decentralizacji państwa grupą społeczną są politycy czerpiący profity z grabieży dokonywanej za pośrednictwem środków politycznych państwa.

Często zapomina się w debacie publicznej, że zasada subsydiarności nie nakazuje tylko delegacji kompetencji administracji centralnej na organy samorządowe, lecz przede wszystkim ochrania pewną autonomiczność dobrowolnych organizacji i instytucji społecznych, prywatnych przedsiębiorstw oraz w końcu samych jednostek. W tym kontekście należy zwrócić uwagę na powszechną w Polsce patologię polegającą na rozroście władzy i zwiększaniu wydatków publicznych na szczeblu samorządowym. Samorządy lokalne realizują ze środków publicznych cały szereg inwestycji, które z powodzeniem mogłyby wykonać prywatne przedsiębiorstwa.

Albert Jay Nock miał rację pisząc, że państwo nie tylko nie posiada własnych pieniędzy, ale także nie posiada własnej władzy i zarówno pieniądze, jak i władzę konfiskuje społeczeństwu[5].

 

 



[1] Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 5 grudnia 2013 r. III SK 10/13.

[2] Por. art. 2 pkt. 2 Ustawy z dnia 4 marca 2010 r. o narodowym spisie powszechnym ludności i mieszkań w 2011 r. (Dz. U. Nr 47, poz. 277).

[3] Ustawa z dnia 6 stycznia 2005 r. o mniejszościach i etnicznych oraz o języku regionalnym (Dz. U. Nr 17 poz. 141, ze zm.).

[4] Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 10 kwietnia 2002 r. K 26/00.

[5] Zob. A. J. Nock, Państwo – nasz wróg. Klasyczna krytyka wprowadzająca rozróżnienie między „rządem” a „państwem”, przeł. L. S. Kołek, Lublin-Rzeszów 2005, s. 11-34.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.