Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Hiperinflacja w Zimbabwe: Henry Hazlitt wiecznie żywy

Postkolonialna Afryka to safari dla tych, którzy interesują się historią gospodarczą oraz ekonomią. Jak na dłoni widać tu bowiem, jak w trybach procesów rynkowych obracane są w proch kolejne, zazwyczaj szalone, choć czasem także - na pozór - podręcznikowo nieskazitelne plany dekretowania dobrobytu.

Hiperinflacja w Zimbabwe: Henry Hazlitt wiecznie żywy

Jayson Coomer i Thomas Gstraunthaler w swojej pracy pt. Hiperinflacja w Zimbabwe, którą miałem przyjemność (i niemały trud) przetłumaczyć dla Instytutu Misesa, opracowali nie tylko kalendarium gospodarczej degrengolady niegdyś najbogatszego - poza „rasistowską” RPA - kraju Afryki Subsaharyjskiej. Szalenie ważne jest, iż poszukują oni jednocześnie odpowiedzi na pytanie: „Czy doświadczenia Zimbabwe należy traktować jako odosobnioną, ciekawostkę ekonomiczną, czy też raczej jako przejaw tego samego politycznego i ekonomicznego szaleństwa, które dekretowały również inne rządy we współczesnym świecie.

Proces zagłady zimbabweńskiej waluty, a wraz z nią gospodarki niegdysiejszego spichlerza Afryki, oficjalnie przebiegał pod hasłem „walki z neokolonializmem” vel „trzeciej Chimurengi”. Nieoficjalnie natomiast mottem tego okresu było leninowskie: „Grab zagrabione”. Politycy pod każdą szerokością geograficzną potrafią bowiem manipulować opinią publiczną, wykorzystując naturalną ludzką skłonność do poszukiwania najwygodniejszych możliwych odpowiedzi na wszelkie niewygodne pytania. A najlepszą możliwą odpowiedzią zawsze jest znalezienie chłopca do bicia – na tzw. zachodzie są to dziś korporacje, monopole oraz spekulanci, w Afryce nadano temu straszakowi zbiorcze imię: neokolonializm (wszelkie analogie do retoryki uprawianej w Polsce są uzasadnione). Prezydentowi Robertowi Mugabe udało się w ten sposób ukierunkować niezadowolenie czarnej społeczności Zimbabwe na białych farmerów, w ramach odwetu rekompensaty za lata „kolonialnego wyzysku”. Motywacja była tu zresztą podwójna, ponieważ w rękach białych spoczywała zdecydowana większość gospodarstw rolnych w tym kraju. Nic więc dziwnego, że proces zaczął toczyć się samoistnie – gdy Sąd Najwyższy, broniąc ostatnich pozorów istnienia rządów prawa, spowalniał proces nacjonalizacji, policja „przymykała oko” na tubylcze zbrojne rajdy na gospodarstwa i idącą za tym falę morderstw oraz gwałtów.

Reforma rolna zakończyła się sukcesem, niestety, pacjent – rolnictwo – zszedł, dzięki czemu Zimbabwe stało się najbiedniejszym krajem kontynentu, a zapewne także i świata. Ostatecznym gwoździem do trumny okazała się hiperinflacja wywołana przez zimbabweński rząd w tandemie z tamtejszym bankiem centralnym. Hojnie rozdawane zasiłki dla „kombatantów wojny o niepodległość”, a także propagandowy militaryzm, zrujnowały finanse państwa. Władze Zimbabwe odpowiedziały „wariantem Belki – Sienkiewicza”, czyli uruchomiły prasy drukarskie. Kontrola cen zniszczyła lokalnych producentów, „subsydiowane kredyty eksportowe” nakręcały spiralę inflacyjną i pompowały powstające raz za razem bańki spekulacyjne . Wówczas przyszedł czas na to, w czym lubuje się klasa polityczna na całym świecie, ponieważ stanowi to dla niej pretekst do złotych żniw: na walkę ze „spekulantami” oraz „banksterami”. Oznaczało to nałożenie na instytucje finansowe szeregu obowiązków, takich jak udzielanie kredytów na ujemny procent w celu „stymulowania” gospodarki, a także – oczywiście – ustalenie sztywnych kursów wymiany walut, co ostatecznie wyjałowiło kraj z dewiz i sprowadziło Zimbabwe do roli światowego żebraka.

Inflacja, rozumiana jako wzrost podaży pieniądza w gospodarce, jest najpotężniejszym narzędziem państwowej interwencji. Zapewnia rządom stały dostęp do taniego pieniądza na realizację wszelkich programów socjalnych czy tzw. publicznych inwestycji. Przyczynia się do redystrybucji dochodów w społeczeństwie. Może służyć jako środek rozprawy z opozycją polityczną. Nie sposób nie przyznać racji Leninowi, który pisał, że „degradacja krajowej waluty jest najlepszym sposobem na obalenie kapitalizmu”.

Jak już wspomniałem, zaletą „Hiperinflacji w Zimbabwe” jest właśnie zwięzłe porównanie afrykańskiej hiperinflacji z innymi, lepiej znanymi, przypadkami tego zjawiska. Wyniki mogą być zaskakujące dla „ekonomicznych empiryków”, np. pogrobowców tzw. niemieckiej szkoły historycznej, którzy – co niezbyt zaskakujące – posiadają zazwyczaj niewzruszoną pewność, że w tym miejscu, w tym czasie, pod tą szerokością geograficzną i dokładnie w tych, a nie innych warunkach społecznych, udam im się naprawić świat ustawą. Ich płace minimalne sprawią, że biedni staną się bogaci, ich podatki dochodowe zniwelują rozwarstwienie społeczne, ich systemy emerytalne zapewnią wszystkim godną i spokojną starość, ich inwestycje publiczne rozruszają gospodarkę, a w ich służbie zdrowia bez kolejki będzie można wyleczyć raka.

Nigdy nie dość przypominania tym ludziom, że prawa ekonomii są uniwersalne i działają tak samo w rewolucyjnej Francji, rodzących się w ogniach wojny Stanach Zjednoczonych, umierającej pod bolszewickim butem Rosji, powojennych Niemczech, eksperymentującej z socjalizmem Nikaragui, wkraczającej na ścieżkę kapitalizmu Polsce (z której to ścieżki zresztą błyskawicznie zboczyła) czy właśnie w Zimbabwe. Dlatego jeszcze raz zachęcam do lektury.

Jeżeli spodobał Ci się ten tekst, zapraszam także na facebooka: www.fb.me/kosawolnosci

Maciej Kosicki

Maciej Kosicki - https://www.mpolska24.pl/blog/maciej-kosicki11

Kosa Wolności. Portal domowy: www.kosawolnosci.pl . UWAGA: zawiera dużą dawkę austriackiej szkoły ekonomii :)

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.