Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Sebastian Wierzbicki. Wina mediów.

Wywiad z Sebastianem Wierzbickim kandydatem SLD na Prezydenta Warszawy o kampanii, konkurentach, przyszłości lewicy i dlaczego SLD nie może dotrzeć z przekazem do wyborców. Zapraszamy.

Sebastian Wierzbicki. Wina mediów.

Mariusz Gierej: Panie Sebastianie po co Panu ten start?

Sebastian Wierzbicki: Ten start potrzebny jest Warszawie i jej mieszkańcom . Obecne władze stolicy przez  cztery lata udowodniły, że odgradzając się wysokim płotem od Warszawiaków mają ich w głębokim poważaniu. Dlatego Warszawie potrzebna jest zmiana jakościowa i uczynienie z mieszkańców podmiotu, a nie przedmiotu działalności rządzących. Wystawiając jako kandydata na prezydenta samorządowca, a nie polityka z sejmu chcemy jako Sojusz Lewicy Demokratycznej pokazać nową jakość w rządzeniu miastami. Najwyższy czas, aby na fotelu prezydenta Warszawy zasiadł ktoś, kto zna samorząd, problemy Warszawy, jej mieszkańców i wie jak je rozwiązać.

Mariusz Gierej: A to nie jest tak, że to jest dla Pana przygotowanie pod przyszłe wybory do Sejmu?

Sebastian Wierzbicki: Nie myślę o karierze parlamentarnej, zawsze pociągał mnie samorząd. Zresztą w ostatnich wyborach parlamentarnych w 2011 r. zrezygnowałem ze startu z drugiego, wysokiego miejsca na liście do Sejmu uznając, że jednak wolę realizować się w samorządzie, czyli tam gdzie decyzje i ich skutki są od razu widoczne.

Mariusz Gierej: W czym wasz pomysł na Warszawę jest lepszy od Hanny Gronkiewicz- Waltz , Sasina czy innych?

Sebastian Wierzbicki: Chcemy, żeby warszawiacy w większym stopniu współdecydowali o tym co się dzieje w mieście. Zacznę od wspólnego z nimi audytu miejskich inwestycji.

Mariusz Gierej: To dlaczego nie poparliście referendum w Warszawie?

Sebastian Wierzbicki:  Uważamy, że to wybory są tym momentem, kiedy ocenia się rządzących. Gdyby Hanna Gronkiewicz-Waltz została odwołana w zeszłym roku, to dziś mówiłaby, że nie zrealizowała swoich obietnic, bo jej kadencja została przerwana.

Mariusz Gierej:  Wasz pomysł oprócz współdecydowania?

Sebastian Wierzbicki:  Zacząłem od audytu miejskich inwestycji pod kątem potrzeb miasta i mieszkańców. Trzeba na nowo określić nasze priorytety w tej sprawie i wyznaczyć realne terminy realizacji. Chcemy zrównoważonego rozwoju Warszawy, co oznacza doinwestowanie praskiej strony Wisły. Platforma Obywatelska zrezygnowała tam z tak kluczowych inwestycji, jak chociażby obwodnica śródmiejska, która jest dziś najpilniejszą inwestycją drogową w mieście. Chcemy rozwiązania problemu reprywatyzacji i do tego potrzebna jest partia, która ma swoją reprezentację w Sejmie, bo ten problem trzeba rozwiązać na poziomie parlamentu.

Mariusz Gierej:  Doceniam uderzenia w Piotra Guziała i kandydatów niezależnych.

Sebastian Wierzbicki:  Dziękuję. Abstrahując od działań parlamentarnych, trzeba też działać w tej sprawie na poziomie samorządu i jako SLD to robimy. To na nasz wniosek Rada Miasta podjęła uchwałę ułatwiającą lokatorom z reprywatyzowanych kamienic przydział nowych mieszkań komunalnych.

Mariusz Gierej:  Co dla takiej osoby jak ja? 42 lata, dzieci w zasadzie prawie odchowane, o średnim statusie materialnym? Co dla takich ludzi?

Sebastian Wierzbicki:  Przede wszystkim komunikacja.

Mariusz Gierej:  Komunikację zostawmy, wszyscy o tym mówią, co jeszcze?

Sebastian Wierzbicki:  Tym, którzy nie chcą, albo nie mogą przesiąść się do komunikacji, zapewnimy możliwość łatwiejszego poruszania się po Warszawie samochodem chociażby poprzez budowę parkingów podziemnych, które już dawno były obiecywane. Takim osobom jak Pan chcemy zapewnić bogatą ofertę kulturalną, bo mimo ogromnych nakładów, w Warszawie nadal nie jest ona atrakcyjna. Chcemy ułatwień dla przedsiębiorców,  przyjaznego urzędu z innymi niż dziś godzinami urzędowania i z punktami obsługi mieszkańców nie tylko w urzędach, ale chociażby w centrach handlowych .

Mariusz Gierej:  Czyli więcej urzędników?

Sebastian Wierzbicki:  Nie więcej urzędników, tylko zmiana miejsca ich pracy. Po co 20 urzędników ma siedzieć w jednej pustej sali w urzędzie, skoro cześć z nich mogłaby w tym czasie obsługiwać mieszkańców w punkcie obsługi klienta, chociażby w centrum handlowym, tak jak dzisiaj robią to RWE, czy banki. To urzędnicy powinni podążać tam, gdzie są ludzie. Kontynuując: chcemy stawiać na rozwój warszawskiego sportu i stwarzanie możliwości nie tylko do uprawiania sportu wyczynowego, ale również do rekreacyjnego spędzania czasu .

Mariusz Gierej:  Czyli więcej masy krytycznej w piątki na ulicach?

Sebastian Wierzbicki:  Nie oznacza to więcej masy krytycznej. Oznacza to wprowadzanie różnych programów oraz organizowanie miejsc, gdzie można uprawiać sport. Mowa o ścieżkach rowerowych, ale również parkach i miejscach dla joggingu i innych form aktywności. W Warszawie takich miejsc jest za mało. Dla takich ludzi jak pan redaktor to również rozwój sieci nowoczesnych bibliotek, gdzie każdy, którego nie stać na zakup książki znajdzie nowości wydawnicze na półce.

Mariusz Gierej: Nie mogę się doczekać kiedy Pan wprowadzi biblioteki z ebookami.

Sebastian Wierzbicki:  Są biblioteki z ebookami , natomiast cały czas  jest zbyt mało nakładów finansowych w ogóle na zakup książek w ogóle, w tym ebooków. Mam te ebooki zapisane w swoim programie wyborczym. [śmiech]

Mariusz Gierej:  Wow! Tak się zastanawiam nad tym, że ostatnie sondaże nie pokazują dużego poparcia dla SLD. Może Warszawa to nie jest miejsce dla lewicy? Ludzie są zamożniejsi i jakoś te Wasze postulaty w dużej mierze socjalne po prostu do nich nie trafiają?

Sebastian Wierzbicki:  Jako SLD nie zajmujemy się w Warszawie tylko postulatami socjalnymi, to że dzisiaj Warszawa się rozwija, że mamy takie inwestycje, to jest zasługa tego, że w poprzedniej kadencji SLD, we współpracy z PO te inwestycje rozpoczął.

Mariusz Gierej:  Czyli współrządzicie ?

Sebastian Wierzbicki:  Współrządziliśmy w poprzedniej kadencji. To nie jest tak, że Hanna Gronkiewicz-Waltz i PO zrobiła to wszystko sama. Gdyby nie stabilne porozumienie w radzie miasta w latach 2006-2010 zawiązane w celu wyrwania stolicy z zapaści inwestycyjnej, dzisiaj połowy tych inwestycji by nie było. Chcę też zwrócić uwagę, że kiedy w poprzedniej kadencji współrządziliśmy, to te inwestycje nie odbywały się kosztem warszawiaków. W tej, gdy rządzi samodzielnie PO, sięganie do kieszeni warszawiaków jest na porządku dziennym. W poprzedniej kadencji takich podwyżek jak teraz nie było, bo SLD je skutecznie blokował.

Mariusz Gierej: Obserwuję Pana kampanię wyborczą i mam wrażenie, pewnej zadyszki. Od momentu kiedy zaangażował się Pan w sprawę dyrektora Chazana. Myśli Pan, że Warszawa potrzebuje prezydenta ideologicznego? Wszedł Pan trochę w buty Palikota.

Sebastian Wierzbicki: Staram się unikać happeningów i populistycznych obietnic, które wiem, że będą trudne do spełnienia. Natomiast ta sprawa była kwestią przestrzegania prawa i odideologizowania miejskich instytucji. Ja nie uderzałem w profesora Chazana jako lekarza. Uderzyłem w prof. Chazana jako dyrektora miejskiego szpitala, który wprowadził ideologię do tego szpitala, co nie powinno mieć miejsca.

Mariusz Gierej:  Czy formuła SLD przypadkiem nie wyczerpuje się wraz z wiekiem elektoratu?

Sebastian Wierzbicki: Formuła SLD się nie wyczerpuje, bo SLD ma ofertę dla każdej grupy wiekowej. Problemem jest z dotarciem do wyborców i ich przekonaniem do nas.

Mariusz Gierej:  To co nie macie swoich mediów, to wina mediów?

Sebastian Wierzbicki: Nie chciałbym tu szukać winy mediów. Natomiast sam widzę po swojej kampanii, że są media w których bywam często, a są takie w których nie byłem zapraszany ani razu, więc to też na pewno o czymś świadczy. Ciężko nam się przebić z pozytywnym przekazem. Dzisiaj media szukają rzeczy kontrowersyjnych, bo takich oczekują ich czytelnicy .

Mariusz Gierej:  No i na prof. Chazanie Pan polatał.

Sebastian Wierzbicki:  Tak, ale to nie tylko przykład prof. Chazana. Innym jest pomysł kobiecego głosu w drugiej linii metra. Pomysł ciekawy sympatyczny, niekonfliktowy. Wszystkie media to podchwyciły. Szkoda, że tak ochoczo nie podchwytują tematu, gdy na przykład robimy coś konkretnego dla lokatorów z budynków zwracanych byłym właścicielom. To świadczy o dzisiejszym zapotrzebowaniu na rodzaj informacji i sposobie jej przekazywania. Oferta  SLD jest atrakcyjna dla wszystkich, jeżeli tylko społeczeństwo chciałoby się z tą ofertą zapoznać. Jeżeli to by się udało, to myślę, że wyniki wyborcze byłyby zupełnie inne.

Mariusz Gierej:  Znaczy się to wina mediów, czy Wasza?

Sebastian Wierzbicki:  Po części nasza, po części też mediów. Ja nie unikam odpowiedzialności, jeżeli nie jesteśmy w stanie dotrzeć z tym naszym przekazem do wyborcy i przekonać go do siebie. Spójrzmy na moją kampanię. Najpierw trzeba pokazać, że jest ktoś taki jak Sebastian Wierzbicki, a potem przekonać wyborców, że na niego i na SLD zagłosowali. Nie jest to łatwe. W Warszawie jest generalnie problem z tym, że ludzie żyją wielką polityką, bardziej tym co się dzieje w Sejmie i co oglądają w telewizorach, niż problemami lokalnymi. Ponadto patrzą na to wszystko przez pryzmat swojego statusu materialnego i komfortu życia, a ten jest zupełnie inny niż chociażby w Radomiu.

Mariusz Gierej:  Po co wyrzucaliście Guziała? Teraz mielibyście spokojnie te 10-15 %, a tak lewica idzie drogą prawicy kanapowej. Będziemy mieli do czynienia z lewicą kanapową?

Sebastian Wierzbicki:  Mam nadzieję, że nie, choć oczywiście wszystko w rękach wyborców. Piotra Guziała nikt z SLD nie wyrzucał, tylko odszedł sam. Najpierw do Marka Borowskiego do SDPL , potem znalazł się w PD, a na koniec w swoim lokalnym komitecie. To taki wędrowiec polityczny. Piotr Guział sam przekreślił formułę współpracy i zrobił to jeszcze przed referendum, kiedy nie dał szansy pełnej współpracy przy tym projekcie. Chciał być jednoosobowo głównym aktorem referendum i czerpać z tego polityczne profity, podczas gdy wszyscy inni powinni się do tego dopasować. A jak nie, to wojna. Jeżeli Piotr Guział obrażał SLD i jego członków przyrównując nas do armii czerwonej, która nie przyszła na pomoc powstaniu i przyjmuje dyspozycje z Moskwy, to my z nim współpracować nie będziemy.

Mariusz Gierej:  Umówmy się w polityce nie ma czegoś takiego jak obraza, po wyborach możliwa współpraca?

Sebastian Wierzbicki: Proszę pamiętać, komitet Guziała nie jest lewicowy. Na czołowych miejscach na liście są tam politycy, którzy są na prawo bardziej nawet niż PIS. Nie wyobrażam sobie, że nagle miałbym usiąść do jednego stołu np. z Markiem Makuchem czy tego typu politykami, którzy gdyby mogli powiesiliby nas na drzewach w myśl zasady, że zamiast liści będą wisieć komuniści.

Mariusz Gierej:  A jest Pan komunistą?

Sebastian Wierzbicki:  Ja nie jestem komunistą, jestem socjaldemokratą. Socjaldemokraci rządzą w wielu miastach Europy.

Mariusz Gierej: Ale socjaldemokracja jest teraz w odwrocie.

Sebastian Wierzbicki: No nie, to nie jest tak.

Mariusz Gierej:  W wywiadzie ze mną Leszek Miller dokładnie to powiedział.

Sebastian Wierzbicki:  Spójrzmy na Francję. Socjaldemokracja jest tam w odwrocie na szczeblu parlamentarnym, natomiast jeżeli chodzi o Paryż, to merem została tam socjalistka Anne Hidalgo. Socjaldemokratów rządzących w Europie - i również w Polsce - jest dużo więcej i osobiście biorę przykład z ich działań, bo mają wiele do zaoferowania .

Mariusz Gierej:  Jak pan myśli Ruch Palikota jeszcze się podniesie? Czy to już jest jego schyłek?

Sebastian Wierzbicki: Myślę, że to jest już koniec, za chwilę przestanie istnieć jego klub poselski.

Mariusz Gierej: Właśnie dziś słyszałem, że przytuliliście Wincentego Elsnera?

Sebastian Wierzbicki: Tak dołączył do nas Wincenty Elsner, a za chwilę pewnie w naszych szeregach znajdą się jeszcze inni posłowie. To pokazuje, że Ruch Palikota rozpadł się samoistnie, bo był niespójny programowo. Janusz Palikot miota się od lewa do prawa. Jednego dnia udając człowieka lewicy, a drugiego wydając tygodnik Ozon, czy głosując z PO za podniesieniem wieku emerytalnego.

Mariusz Gierej: Panie Sebastianie, Pan jest przedstawicielem nazwijmy to nowej fali w SLD. Co po Leszku Milerze? Sojusz młodych: Pana, Guziała, Olejniczaka, Napieralskiego? Zupełnie nowa formuła? Jakaś przebudowa sposobu myślenia o lewicy w Polsce?

Sebastian Wierzbicki: Problemy lewicy zaczęły się w 2003 roku, kiedy Marek Borowski opuścił SLD wyprowadzając z niego grupę posłów. Wcześniej lewica zawsze trzymała się razem na dobre i na złe. Ta jedność procentowała. Dziś niestety, zbyt dużo czasu musimy poświęcać na konkurencję z innymi ugrupowaniami lewicowymi. Wybory do Europarlamentu pokazały, że z tej rywalizacji SLD wyszedł zwycięski, ale poobijany. Zobaczymy co pokażą wybory samorządowe. Jeżeli ja muszę częściej dyskutować i spierać się z Zielonymi, czy innymi formacjami lewicowymi, niż z działaczami PIS, to coś jest nie tak. Potrzebna jest lewica silna, niekoniecznie nawet zjednoczona, bo zawsze gdzieś te różnice poglądów są i nic nie można robić na siłę. Lewicę trzeba jednak budować na bazie SLD. Sojusz nie jest partią tylko i wyłącznie Leszka Millera, więc recepty na automatyczny wzrost poparcia dla nas za sprawą wymiany lidera są błędne. Na czele SLD stali już młodzi liderzy, a jednak to się nie przekładało na lepsze wyniki wyborcze. Tutaj potrzebna jest współpraca zarówno doświadczonych polityków, takich jak Leszek Miller, jak i młodych, których w jego otoczeniu jest coraz więcej. Jeżeli jest oczekiwanie społeczne, że mają się pojawić w polityce nowe twarze, to te nowe twarze muszą być profesjonalnie do tego przygotowane. W przeciwnym wypadku stają się gwiazdami jednego sezonu. Krótko błyszczą i gasną, nie mogąc poradzić sobie z ciężarem tej odpowiedzialności .

Mariusz Gierej: Nie boi się Pan konkurencji takich ruchów jak ruchy miejskie, Zieloni z Erbel?

Sebastian Wierzbicki: Ruchy miejskie są doskonałym uzupełnieniem partii politycznych, natomiast trzeba pamiętać, że w każdej rozwiniętej demokracji to partie polityczne są tymi strukturami i instytucjami, które służą kształtowaniu polityków, przygotowaniu ich do rządzenia, zdobywania władzy i potem dobrego jej sprawowania. Rozumiem, że są osoby, które w partiach nie chcą działać. Mają do tego prawo. Mimo wszystko uważam, że zarówno te wybory w Warszawie jak i wiele innych pokaże, że ludzie jednak głosują na partie. W naszych szeregach też są społecznicy, przedstawiciele ruchów miejskich. To nie jest tak, jak niektórzy próbują przedstawiać, że tam są fajni aktywiści, którzy coś chcą dla Warszawy zrobić, a w partiach ci, którzy nie robią nic. Pracowałem w prywatnej firmie i gdybym nie chciał działać w samorządzie i robić coś dla ludzi , gdyby mi to nie sprawiało przyjemności i satysfakcji, to dalej bym sobie w tym prywatnym biznesie działał i źle mi by nie było.

Mariusz Gierej: Jaki wynik będzie satysfakcjonujący dla Pana i SLD w wyborach w Warszawie?

Sebastian Wierzbicki:  Wynik, który pozwoli SLD co najmniej współrządzić miastem, czyli w granicach kilkunastu %. Chciałbym mieć podobny wynik osobisty, aczkolwiek trzeba pamiętać, że nawet w poprzednich wyborach Wojciech Olejniczak były minister, poseł, szef SLD dostał ponad 2% głosów mniej, niż SLD. 


Wywiad przygotował i prowadził: Mariusz Gierej

Twitter: https://twitter.com/MariuszGierej
Facebook: https://www.facebook.com/GierejMariusz
Blog: http://www.mariuszgierej.mpolska24.pl/ 

Więcej wywiadów: http://www.wywiadownia.mpolska24.pl
Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 2 skomentuj »

Urzędnicy w hipermarketach... #Japier****

Także jestem socjalliberałem i bardzo interesuje mnie akurat los tych najbiedniejszych. Niestety na stopniu samorządowym nic się nie zrobi, tylko ewentualnie w parlamencie.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.