Kiedyś, gdy jeszcze byłem dzieckiem, w latach pięćdziesiątych, żyli w Polsce ludzie których powołaniem był żywot żebraka.
W dni targowe siadywali na rynku, w dni świąteczne i odpusty przy kościele i za parę groszy modlili się w intencjach o jakie ofiarodawca poprosił lub za ciebie jeśli tylko dałeś ofiarę. Dzisiaj już mało kto pamięta że jałmużna jest chrześcijańskim obowiązkiem. Jako taka, pozostała już chyba tylko w islamie.
W Polsce bodajże na początku lat '60 władza uznała ze jest taki dobrobyt że żebractwo psuje jego smak i żebrać zakazano. Zakazano także wędrówek Cyganom i zmuszono ich od osiedlenia się lub emigracji.
Ten starszy mężczyzna był jednym z najlepszych ludzi na świecie.
Ten starszy pan udowadnia nam wszystkim, że można być prawdziwym człowiekiem. Nie ma bogactwa takiego jak my je widzimy, ale posiada skarby rzadkie: współczucie i empatię, które są bardziej wartościowe niż wszystkie pieniądze tego świata.
Kiedy zobaczysz, co ten człowiek robił każdego dnia, zdasz sobie sprawę, że święci są naprawdę na Ziemi. Istnieją i są wśród nas! Nie spodziewasz się, że żyją tak blisko…
Dobri Dobrev stracił swój słuch podczas drugiej wojny światowej. Spędził lata podróżując każdego dnia 25 kilometrów dziennie, ubrany jedynie w skromne ubrania i skórzane buty.
Każdego dnia pokonywał tą trasę, aby dotrzeć do tak oddalonej od jego wioski, stolicy Bułgarii, gdzie spędzał czas na żebraniu…
O dziwo nie prosi o pieniądze dla siebie! On sam potrafi wyżyć za 80 euro na miesiąc.
Wszystkie swoje pieniądze, które udaje mu się zebrać przeznacza na sierocińce, które nie są w stanie płacić swoich rachunków.
Nie zatrzymuje ani grosza z tego, co dostaje! Niektórzy nazywają go Świętym z Baylovo. Dobri Dobrev żył 103 lata - urodził się 14 lipca 1914 roku.
Nie trzeba zgadywać że mężczyzna jest znany i lubiany. Nazywają go także ‚Dziadkiem Dobri’.
Dobri mógłby wszystkie pieniądze, które zebrał, zatrzymać dla siebie, odmienić swoje życie. Żyć dostatnio i wygodnie. Nie musiałby spędzać każdego dnia na ulicy. Jednak wybrał inną drogę. Woli pomagać dzieciom bez rodzin…
Z biegiem lat Dobrev porzucił aspekty zwykłego życia i poświęcił się wyłącznie dla świata ducha.
Około roku 2000 zdecydował się podarować wszystko co miał dla cerkwi i teraz mieszka bardzo skromnie w malej przybudówce do kościoła parafii Świętych Cyryla i Metodego w jego rodzimej wiosce Bailovo. Wtedy podjął też swoją nową misję, zbiera fundusze dla odbudowę kościołów i klasztorów w Bułgarii. To jest jego nowy cel w życiu. Przykład, jaki daje swoją ascezą, każe go nazywać Świętym z Bailova.
W ciągu swojego życia Dobrev przekazał ponad 80.000 bułgarskich lewa (40.000 euro) do kościołów, klasztorów i na inne szlachetne czyny. Wśród jego największych dotacji:
10.000 bułgarskich lewa (5000 euro) dla parafii Świętych Cyryla i Metodego w jego rodzinnym Bailovo
25.000 bułgarskich lewa (12 500 euro) na renowację klasztoru Matki Bożej we wschodniej części Sofii oraz dla kościoła w miejscowości Gorno Kamartsi.
35,700 bułgarskich lewa (~ 20 000 euro) dla katedry Aleksandra Newskiego w Sofii, największy dar w jej ponad 100 letniej historii.
Kiedyś zwierzył się że uczynił w życiu coś złego i swoim życiem obecnym stara się to naprawić.
Jego motto:
Wyrazem dobrej woli jest sprawiedliwość i prawda. Wtedy wszystko jest dobre. W swoim życiu musimy: nie kłamać, nie kraść, ani popełniać cudzołóstwa. Musimy kochać siebie nawzajem, tak jak Bóg kocha nas.
Bądźmy lepsi dla świata, a świat stanie się znacznie lepszym miejscem.