Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Moje wystąpienie w debacie budżetowej

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! W długim okresie swojej pracy w Sejmie słyszałem różne wystąpienia ministrów finansów, którzy prezentowali ustawę budżetową. Przyznam szczerze, że rzadko przychodziło mi wysłuchiwać przemówień tak powierzchownych, przyczynkarskich, a miejscami nawet krotochwilnych. Oczywiście można być...

Panie Marszałku! Wysoka Izbo!

W długim okresie swojej pracy w Sejmie słyszałem różne wystąpienia ministrów finansów, którzy prezentowali ustawę budżetową. Przyznam szczerze, że rzadko przychodziło mi wysłuchiwać przemówień tak powierzchownych, przyczynkarskich, a miejscami nawet krotochwilnych. Oczywiście można być zabawnym, ale nie warto być śmiesznym zwłaszcza, kiedy referuje się jedną z ważniejszych ustaw i od ustaleń której zależą budżety wielu polskich rodzin. Myślę, że nawet w Platformie Obywatelskiej jest poczucie zażenowania, bo ratując reputację rządu, wystąpił pan poseł Rosati i wyręczył ministra finansów. Mogę z satysfakcją powiedzieć, że w jego wypadku mieliśmy do czynienia z klasyczną lewicową szkołą powagi i kompetencji. Może to jest symptom jakiejś zmiany w rządzie tym bardziej, że pan poseł Rosati wystąpił poza kolejnością, a wiadomo, że tego rodzaju przywilej należy się tylko członkom Rady Ministrów.

Panie ministrze, zanim zdążył pan cokolwiek powiedzieć, procedura uchwalania budżetu została obarczona grzechem pierworodnym, bo rząd nie dotrzymał zasady konsultacji ustawy z partnerami społecznymi. Została naruszona ustawa o Komisji Trójstronnej i wystąpiły wszystkie przesłanki, aby odpowiedni wniosek wpłynął do Trybunału Konstytucyjnego. Będzie jeszcze szerzej o tym mówił mój kolega. To nie jest w porządku, kiedy głos partnerów społecznych jest pomijany, kiedy nie daje im się szansy na zareagowanie we właściwy sposób i we właściwym terminie.

Tak jak już tutaj mówiono, to jest pierwszy budżet, który jest kontynuacją działalności tej samej koalicji i w związku z tym jest prognozą, ale także odzwierciedleniem właściwej mu strategii. Dlatego też zadaję sobie pytanie, jaka jest ta strategia, a przede wszystkim czy można potraktować ten projekt poważnie i mieć zaufanie do kompetencji autorów. We wrześniu wpłynął do Sejmu inny projekt, potem były trzy następne wersje i wybrano jedną z nich. Mam w pamięci spot wyborczy z udziałem innego specjalisty od finansów, ale z tej samej politycznej rodziny, kiedy dowiadywaliśmy się, że jest twardy bój o 300 mld zł, które Polska może otrzymać w ramach budżetu unijnego. Całkiem niedawno jeden z bohaterów tego spotu, komisarz Lewandowski, na spotkaniu z młodzieżą licealną w Lublinie powiedział: „Brałem udział w tych durnych klipach, ale to była tylko kampania wyborcza”. Chylę czoła przed szczerością pana posła Lewandowskiego, tyle tylko, że te durne 300 mld zł, to przecież 50 tys. przedszkoli, 430 szpitali. Ten wątek skłania mnie do zadania kolejnego pytania o kompetencje autorów tego projektu, który mamy przed sobą.

Jakiś czas temu prof. Grzegorz Kołodko, odnosząc się do założeń projektu, który wpłynął we wrześniu tego roku, w dyskusji publicznej powiedział, że jest oczywiste, iż rząd ten projekt zmieni, zmieni zawarte w nim parametry, i winą za to obarczy sytuację w Unii Europejskiej i sytuację na rynkach finansowych. Pan minister Rostowski pytany w jakiejś audycji publicystycznej, co o tym myśli, powiedział, że pan Kołodko kłamie, bo nic takiego się nie wydarzy. Otóż wydarzyło się dokładnie to, co przewidział pan Grzegorz Kołodko. Okazało się, że gęganie opozycji – bo słyszeliśmy takie określenie, że opozycja gęga, a rząd ostro pracuje – miało pełne uzasadnienie. Na marginesie, nie pierwszy raz w historii, bo już raz gęsi kapitolińskie ocaliły Rzym, budząc obrońców ze snu. Jedną z tych gęsi, w dowód uznania obniesiono nawet w lektyce. My nie oczekujemy, że ktoś nas będzie nosił w lektyce. Oczekujemy po prostu słuchania, co opozycja ma do powiedzenia, bo niezależnie od największej mądrości rządzących czasami trzeba słuchać opozycji. Mówię to także na podstawie własnego doświadczenia i opierając się na własnym przykładzie. Pan minister na wszelki wypadek zapowiedział już nowelizację ustawy budżetowej wyciągając wnioski z poprzednich przypadków.

Koleżanki i Koledzy!

Czytając ten projekt, zdawałem sobie sprawę, że można dwojako podchodzić do ustawy budżetowej. Po pierwsze, traktować, że budżet jest instrumentem polityki gospodarczej i jest tej polityce gospodarczej podporządkowany, jest jej narzędziem. Drugie podejście polega na tym, że budżet jest jedynie instrumentem polityki finansowej państwa, jest po prostu zestawieniem przychodów i wydatków, których cele, na przykład ograniczenie deficytu budżetowego, nie muszą być zharmonizowane z celami gospodarczymi. W takim przypadku budżet jest nierozwojowy, jest budżetem pasywnym. Z taką właśnie wersją budżetu i z takim podejściem do problemu mamy do czynienia w tej chwili.

W budżecie na rok 2012 nie widać wsparcia dla efektywnego rozwoju gospodarczego. Więcej, cele polityki gospodarczej, jeżeli tam jakiekolwiek występują, są podporządkowane polityce finansowej. A więc narzędzia fiskalne są ważniejsze niż narzędzia wzrostu gospodarczego. Z tego widać wyraźnie prymat tych, którzy rządzą finansami, nad tymi, którzy rządzą gospodarką. Przypuszczam, że bierze się to między innymi stąd, iż z ust ważnych przedstawicieli rządu pada sformułowanie, że zarządzanie państwem przypomina zarządzanie sprawną korporacją. To jest oczywiście niefortunne, ale nawet gdyby założyć, że można taką hipotezę przyjąć, to przecież żadna dobrze działająca korporacja nie jest zarządzana wyłącznie w oparciu o bilans roczny. Bilans jest ważnym, ale tylko fragmentem całościowego programu rozwoju. Najważniejszy jest rozwój, a instrumenty finansowe są podporządkowane celom wzrostu gospodarczego.

A jak jest w tym wypadku? Tutaj są tylko pesymistyczne wieści, bo jeżeli w budżecie zakłada się obniżenie wskaźników poziomu inwestycji – i to drastycznie, z 8,5% w tym roku do 1,5% w przyszłym roku – jeżeli zakłada się radykalne wyssanie pieniędzy ze spółek Skarbu Państwa poprzez wzrost poziomu pobieranych dywidend aż do 8,2 mld zł, to przecież musi to wpłynąć na politykę zatrudnienia, na politykę inwestycyjną, na politykę miejsc pracy. Należy się spodziewać, że miejsca pracy wyraźnie się skurczą. Na tym chcę się skoncentrować w drugiej części swojego wystąpienia, bo dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej to, co się dzieje na rynku pracy, to, jak się podchodzi do aktywnych form zwalczania bezrobocia, ma wagę fundamentalną. Uważamy, że każda praca jest lepsza od bezrobocia, każde wynagrodzenie za pracę jest lepsze od zasiłku. Społeczeństwo pracy to społeczeństwo bogatych ludzi, a społeczeństwo zasiłków to społeczeństwo ludzi biednych. Popatrzmy na ten budżet z tego punktu widzenia.

Otóż mniej więcej od 2008 r. mamy do czynienia z dwoma procesami na rynku pracy: po pierwsze, maleje liczba ofert pracy, a po drugie, rośnie liczba absolwentów szkół – szkół zawodowych, szczególnie wyższych. W ciągu tych kilku lat liczba bezrobotnych na jedną ofertę pracy zwiększyła się aż 3-krotnie. W tym samym czasie zmniejszono, a właściwie zamrożono wydatki na aktywne programy zwalczania bezrobocia. Obecnie to wygląda tak, że z 6 mld, którymi dysponuje Fundusz Pracy, zamrożono aż 3,2 mld zł, czyli połowę. Urzędy pracy płaczą i mówią, że nie mają już środków na walkę z bezrobociem, tymczasem mają je, tylko nie mogą ich wydatkować. Mamy do czynienia z czymś w rodzaju skoku na kasę Funduszu Pracy, mimo że to nie jest fundusz budżetowy. On jest przecież tworzony ze składek pracodawców i zarządzany przez ministra pracy, który w tym wypadku poddał się i uległ ministrowi finansów. Mam pytanie do nowego ministra pracy: Dlaczego pan się na to zgadza?

Słyszę z ław rządowych: bo jest odpowiedzialny. To ładny sygnał dla młodego pokolenia, że odpowiedzialność ministra pracy pozbawi was, młodzi absolwenci, kolejnych możliwości i szans. Żeby tak się nie stało trzeba uruchamiać stopniowo rezerwy z Funduszu Pracy na aktywizację bezrobotnych. Środki te na koniec tego roku wyniosą aż 5,4 mld zł, a na koniec przyszłego, według ustawy budżetowej, ponad 7 mld zł. Rozumiem, że w ten sposób minister finansów dusi deficyt. Tylko, proszę państwa, czy warto? Czy warto to robić w ten sposób, pozbawiając młodych możliwości uzyskiwania środków na staże, na zachęcanie pracodawców, żeby ich zatrudniali? W każdym razie utrzymanie wysokich rezerw w Funduszu Pracy przy tak dużym bezrobociu jest niepojęte i nonsensowne, tym bardziej że ma wzrosnąć składka rentowa i płaca minimalna, a to oznacza zwiększenie kosztów pracy i negatywną reakcję pracodawców. Tym bardziej trzeba użyć środków na aktywne formy zwalczania bezrobocia. Nie mówiąc już o tym, że u nas te wydatki są o wiele mniejsze niż w krajach Unii Europejskiej. Jeżeli porównamy je do kwot w starej piętnastce unijnej, to zobaczymy, że w Polsce na aktywne zwalczanie bezrobocia wydaje się, aż 13-krotnie mniej.

Kończąc chciałbym powiedzieć, że istnieją różne koncepcje rozwoju gospodarczego i społecznego, na przykład rozwój bez wzrostu. Ale to, co jest zaproponowane w budżecie, jest unikalną formułą, bo to jest koncepcja: ani rozwoju, ani wzrostu. A po wysłuchaniu tego, co mówili na temat budżetu pan minister i przedstawiciele koalicji, wysnuwam wniosek, że teraz będzie nam tak dobrze, że dobrze nam tak.

Data:
Kategoria: Polska

Leszek Miller

Leszek Miller - https://www.mpolska24.pl/blog/leszek-miller

Leszek Cezary Miller polski polityk.
W latach 1989–1990 członek Biura Politycznego KC PZPR, w okresie 1993–1996 minister pracy i polityki socjalnej, w 1996 minister-szef Urzędu Rady Ministrów, w 1997 minister spraw wewnętrznych i administracji, w okresie 1997–1999 przewodniczący SdRP, w latach 1999–2004 i od 2011 przewodniczący SLD, od 2001 do 2004 premier, w latach 2008–2010 przewodniczący Polskiej Lewicy. Poseł na Sejm I, II, III, IV i VII kadencji.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.