Prowadziło go kilku facetów o twarzach ukrytych za czarnymi kominiarkami. Pokazano go w kajdankach. Mówiono o nim per: „Gromosław Cz., były szef UOP”. „Gromosławowi Cz. postawiono zarzut korupcji” brzmiał komunikat „dla prasy” wypichcony przez prokuratora w przekonaniu, że nie tylko działa na chwałę swej firmy, ale też daje przykład prokuratorskiego legalizmu w zakresie ochrony danych osobowych, a więc praw obywatelskich podejrzanego.
Myślę, że ten prokurator miał satysfakcję. W końcu niejeden z jego kolegów dociągnie w służbie do emerytury i nie będzie miał okazji dobrania się do kogoś tak znanego. Sądzę też, że on i jego kolesie dobrze rozumieli, iż swą załganą troską o „prawa podejrzanego” zadają mu dodatkową szykanę. Podejrzewam ich nawet o to, że mieli swoją, niezrozumiałą dla normalnych ludzi, satysfakcję, że odzierają z godności generała, w przeszłości ważnego funkcjonariusza państwowego, osobę publiczną. Tak, jak prowadzili i traktowali Czempińskiego, prowadzi się do aresztu i traktuje gangsterów.
Najbardziej odrażające jest bijące z katowickich prokuratorów poczucie bezkarności. Na wiadomość, że sąd uznał, iż aresztowanie G. Czempińskiego było bezzasadne, rzecznik prokuratury katowickiej powiedział, że owszem, jeśli chodzi o aresztowanie to tak, ale za to sąd nie podważył innych, zastosowanych wobec oskarżonego środków prawnych, w tym milionowej kaucji. Tak czy owak Gromosław Czempiński wygrał pierwszą bitwę.
To nie pierwszy taki skandal, jaki ma na koncie prokuratura katowicka, ulubiona prokuratura Zbigniewa Ziobry. Katowiccy prokuratorzy to jego najwierniejsze wojsko gotowe wykonać każde polecenie. Mam prawo tak mówić, bo to waśnie ta prokuratura zaszczuła niewinną Barbarę Blidę. Ona nie chciała grać w podobnym telewizyjnym spektaklu, w jakim obsadzono generała Czempińskiego. Wolała odebrać sobie życie. Katowiccy prokuratorzy nie przejawiają żadnej skruchy, wstydu, czy choćby zażenowania. Zresztą ich guru, pan Ziobro, także. Uparcie stroi się w szaty niezłomnego szeryfa, który bezkompromisowo zwalczał wszelkie zło, choćby nawet czaiło się na szczytach władzy. Jak to się odbywało w praktyce, opowiedział dokładnie przed sądem prokurator Marek Wełna z Krakowa. Mówił, jak były minister sprawiedliwości kazał mu ścigać przestępstwa popełniane przez ludzi lewicy. To nic, że nie było przestępstw, ważne, że my byliśmy.
Ten obyczaj pozostał, mimo, że Ziobro nie jest już ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym w jednym. Jego ekipa to byli mistrzowie świata w dobieraniu paragrafów do politycznych potrzeb i własnych imaginacji. Prokuratura katowicka zaś, to plakatowa prokuratura IV RP. Wzór dla innych. I wiele innych równało do niej krok. Chłopaki ręce po łokcie sobie urabiali, byle tylko zaspokoić swych panów … „Mafia paliwowa”, przestępstwa popełniane przez oficerów b. WSI, sprawa gen prof. Podgórskiego, „afera węglowa”, stos oskarżeń pod adresem Marka Dochnala, sprawa prof. Jana Widackiego, Mieczysław Wachowski oskarżony o składanie fałszywych zeznań … Wszystkie podniecały publiczność, o wszystkich prokuratorzy opowiadali chętnie, najchętniej w telewizji, spełniali swoją powinność informacyjną wobec opinii publicznej wzorowo i bez zahamowań. Wszystkie te sprawy zakończyły się umorzeniami lub uniewinnieniami, bądź idą w tym kierunku. Niszczono ludzi, niszczono ich rodziny, niszczono ich samych. Tylko w zeszłym roku państwo wypłaciło 13 milionów odszkodowań ludziom niesłusznie aresztowanym.
Prokuratura wymaga głębokiego przeorania. Niezbędna jest weryfikacja korpusu prokuratorskiego, bo wielu jest takich, którzy pomylili służbę prawu z prawniczą działalnością usługową. Gołym okiem widać też, że niezbędne są zmiany w ustawie o prokuraturze. Prokuratorzy nie mogą być bezkarni. Muszą wiedzieć, że nie można bezkarnie krzywdzić ludzi.