Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Klamra kompozycyjna III RP

Z wielu skojarzeniowych obszarów można czerpać, żeby opisać, czym jest dla szeroko rozumianego obozu III RP oryginał teczki Bolka, który z sobie znanych (prawdopodobnie) powodów i w sobie znany (również prawdopodobnie) sposób zdecydowała się przekazać narodowi pani Maria Kiszczak.

Do języka polskiego sięgnąwszy, napiszę frazeologizmem: kropka nad i. Do tematyki sportowej się odwoławszy, zobrazuję: cios na szczękę, którym Wilder wysłał Szpilkę do szpitala. Do kultury agrarnej nawiązawszy, spuentuję nadzwyczaj obecnie modnym słowem: zaoranie.

Uważam, że sprawa jest wagi ogromnej, że wbrew rytualnym zaklęciom „salonu” obchodzi ona ludzi i mimo że faktycznie w sensie faktograficznym do debaty publicznej wnosi niewiele, każdy, kto miał chęci i intelektualne możliwości, mógł już dawno przekonać się, że tożsamość Bolka jest bezdyskusyjna – odegra ona rolę przesądzającą w definitywnym zepchnięciu elit magdalenkowego rozdania na pozycję rozkrzyczanego, sfrustrowanego folkloru, w literaturze określaną jako „śmietnik historii”.

Że bolkowanie Wałęsy ludzi obchodzi, dowodzą wyniki oglądalności TVP – ponadtrzymilionowa, deklasująca konkurencję widownia dokumentu „TW Bolek” i dyskusji po nim. Że będzie to może nie tyle punkt zwrotny, ale punkt przesądzający o odrzuceniu michnikowego ujęcia przemian ustrojowych, dowodów nie mam, mam jednak co do tego silne przekonanie, które czerpię z tak zwanej autopsji.

Mnie się cała teczkowa burza kojarzy z moimi prywatnymi wojażami z Gazetą Wyborczą. Ich historia przebiegała dosyć burzliwie, bo moje relacje z serwowaną tam wizją świata nie zawsze były tak jednoznaczne jak obecnie. Będąc gdzieś na przełomie gimnazjum i liceum, kiedy rozpoczynałem świadome bytowanie społeczno-polityczne, sięgnąłem po Wyborczą i, nie ma co rozwadniać tematu, spodobało mi się. Nikt mi jej nie dowoził motorówką, sam chodziłem do kiosku, kupowałem, czytałem i poczułem się lewicowo-liberalny, ze wszystkimi intelektualnymi konsekwencjami dla tego stanu rzeczy.

Niestety Michnik miał pecha, bo chodziłem też na Legię. Wtedy jeszcze nie do końca ogarniałem, jak bardzo to się gryzie (to są właśnie te intelektualne konsekwencje bycia lewicowo-liberalnym), ale rychło zaczął się protest kibiców przeciwko nowemu właścicielowi – koncernowi ITI, co, wybiegając nieco w przyszłość, miało zbawienny wpływ na moją świadomość polityczną. Otóż konflikt ten Wyborcza relacjonowała dosyć szeroko, podejrzanie szeroko, co już wtedy mnie dziwiło, ale co ja tam mogłem wiedzieć o Michniku, Walterze itd. Problem w tym, że Wyborcza relacjonowała ten konflikt w taki sposób, że jakbym po przeczytanym artykule chciał dokładnie przetrzeć oczy ze zdumienia, musiałbym je wyjąć, potraktować najwyższą mocą suszarki, owinąć w ręcznik, wsadzić do rozgrzanego piekarnika i może wtedy, po powtórnym zainstalowaniu w oczodołach, zdumienie miałoby szansę je opuścić.

Lubię jednak swoje oczy, szukałem więc innych rozwiązań. Z początku myślałem, że widocznie ktoś raz czy drugi przy opisie kibicowskich działań nie dochował należytej dziennikarskiej staranności. Później racjonalizowałem to sobie w sposób nieco bardziej agresywny, założywszy, że w redakcji sportowej pracują nawiedzeni idioci. Ale to też nie było to, za dużo i za często mijali się bowiem z prawdą.

Aż w końcu dotarło do mnie z całą mocą – oni kłamią. Kłamią celowo, świadomie, perfidnie i bezczelnie, okiem nie mrugnąwszy. Wiem, że kłamią, bo przecież sam brałem udział w wydarzeniach, które opisują i wiem, bo widziałem, że miały one zupełnie inny przebieg, a to, co czytam, jest wersją zmanipulowaną i propagandową.

Później już poszło. Logicznie założywszy, że manipulując w jednej sprawie, mogą manipulować we wszystkich, zacząłem z pasją to i owo sobie weryfikować, za punkt odniesienia przyjmując tych autorów, których Wyborcza tępi. Wiecie, co się okazało. Kłamali literalnie we wszystkim.

Kłamstwo, czy może precyzyjniej, zakłamanie, to jest słowo-klucz do zdefiniowania całego tego towarzycha, które urządziło nam III RP. Osiągnęło ono w zakłamaniu poziom arcymistrzowski, odwracając prawie wszystkie wartości, z oprawców robiąc ludzi honoru, a z bohaterów oszołomów.

U mnie światopoglądowe prostowanie poszło szybko i sprawnie, bo miałem to szczęście, że brałem udział w kibicowskich inicjatywach, które Wyborcza zakłamywała bezpretensjonalnie, mogłem więc sobie porównać to, co widzę z tym, co czytam.

Oryginalna teczka Tajnego Współpracownika Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek” jest czymś dokładnie takim, tylko że w skali ogólnospołecznej. Teraz każdy może sobie porównać to, co widzi z tym, co czyta w Wyborczej. Za dużo obóz III RP zainwestował w obronę Lecha Wałęsy, żeby teraz tak zwyczajnie rżnąć głupa. W tym sensie nie można sobie wyobrazić celniejszego ciosu. Oczywiście, że prawda o Bolku została już dawno wyjaśniona i opisana z całą bezwzględnością historycznego warsztatu S. Cenckiewicza i P. Gontarczyka, ale udało się propagandowym jazgotem zrobić z tych historyków oszołomów, bo brakowało właśnie tego, co Kiszczak trzymał w szafie.

Michnik nie rozumie, i nigdy nie rozumiał, że prawda jest wartością samą w sobie. Że ludzie chcą ją znać nie z żadnych wyrafinowanych pobudek, ale dlatego, że uznają ją za ważną tak po prostu. Teczka TW Bolka to przyłapanie salonowych elit na gorącym uczynku sprzeniewierzania się prawdzie przez dziesięciolecia. Ta teczka to klamra kompozycyjna III RP, bo od niej III RP się zaczęła, jej się trzymała i na niej się skończy. Dlaczego? Bo prawda jest ważna tak po prostu.

Data:
Kategoria: Polska

Tomek Laskus

Tomek Laskus - https://www.mpolska24.pl/blog/tomek-laskus

Student UW
Twitter: https://twitter.com/tomeklaskus
Facebook: https://www.facebook.com/t.laskus

Komentarze 1 skomentuj »

To koniec III RP w ujęciu michnikowo-kuroniowo-geremkowym.

A pani Maria Kiszczak prawdopodobnie wygrała życie, które się nie zakończy po kilkugodzinnych torturach - patrz przypadek Jaroszewiczów. Stąd ta ostentacja przy przekazaniu teczek do IPN - cała Polska widziała, że pani Maria już nie posiada w domu żadnych tajemnic, więc nie ma potrzeby, by ją odwiedzili w nocy jacyś nieprzyjemni ludzie i zrobili jej krzywdę....

Mówi o tym zresztą pan Stanisław Michalkiewicz:

https://youtu.be/UbENDOEFQgU

PS. Ja też kiedyś czytywałem GW - ale wydoroślałem, z czego się cieszę. Ale znam takich, którzy na etapie GW są do dziś....

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.