Tym razem tekst króciutki i życiowy. Do napisania natchnął mnie przypadek kolegi, przypadek trudny, kuriozalny, który był przyczyną refleksji, jaką czytelnik może przeczytać poniżej.
Kolega samotnie wychowuje 5-letnią córkę, pomagają mu dziadkowie, żona, nie jest zbytnio zainteresowana dzieckiem i nim samym, przebywa za granicą, to dla samej sprawy tło o znaczeniu drugorzędnym, nie mniej jednak mające pewne znaczenie, które wyjaśni się za chwilę.
Kolega poświęca dziecku każdą możliwą chwilę, dziecko poza przebywa też dużo z dziadkami, gdzie jak to u osób starszych telewizor włączony jest niemalże cały czas. Skupiając się na tym, co prezentują seriale, tak przez Polki kochane i oglądane, mamy nie kończące się sytuacje patologiczne. Zdrad, chorych związków, skoków na boku, rozbitych rodzin, zachowań, jakich trudno szukać w przeciętnej rodzinie.
Mieszka on w niedużym mieście, gdzie jak sam powiedział: „kichniesz na jednym końcu, a z drugie końca dostaniesz sms: na zdrowie”. Takie nieduże społeczności rządzą się innymi prawami niż anonimowe życie w dużej aglomeracji. Córką zajmuje się młoda logopedka, przychodząc prywatnie pomagając dziecku (nie jest to niecodzienne). Dziewczynka podpatrując „świat z telewizora” wymyśliła sobie, absorbując cokolwiek nienormalne schematy zachowań ludzkich prezentowanych w serialach, iż jej tata pocałował logopedkę i taką informację przekazała babci. A babcia niestety dziecku uwierzyła (wdrukowywanie działa). Samo dziecko jest jedynym adresatem zachowań swego ojca, a o jakich mówiła babci względem innej osoby.
Być może to podświadome dążenie dziecka do posiadania mamusi, połączone z tym co tak naturalnie płynie do umysłu z telewizji. Faktem jest, że gdyby dziewczynka podobny przekaz zastosowała w przedszkolu lub w innym publicznym miejscu, to w połączeniu z brakiem anonimowości małego miasta, łatwo by mogło doprowadzić, to zdemolowania wizerunku młodej logopedki w mieście.
Zapewne podobne przypadki są chorym standardem naszych czasów, zastanówcie się drodzy rodzice i dziadkowie, czy dzieci powinny być mniej lub bardziej świadomymi świadkami, oglądania przez was seriali, czy intrygi serialowe, tak wielce was zajmujące są warte spustoszeń, jakie mogą wywołać w umysłach waszych dzieci lub wnuków.
Nie chcę w tym miejscu rozwodzić się nad wieloaspektowością zjawiska, jego zasięgiem, chciałem podać jeden empiryczny, a jakże jednoznaczny przykład, jako formę ostrzeżenia. Dzieci chłoną z otoczenia wszystko, to czego byśmy sobie życzyli, jak i to co jest realnie destrukcyjne. Czy inwestycja w postaci aplikowania dziecku chorych wzorców jest taką jakiej byście sobie życzyli?
I na koniec W 1963 roku Stefan Kisielewski zapisał słowa: Nie mam telewizora i da Bóg nigdy mieć nie będę. „Ekspres Wieczorny” rzucił makabryczne hasło: „telewizor w każdym domu”. Cóż to za straszliwa wizja, cóż to za potworne pomysły legną się w ludzkich czaszkach! Wszyscy przy telewizorach, wszyscy przeżywający to samo, w ten sam sposób w tych samych godzinach! Większej makabry i sam diabeł nie wymyślił. Brrr!
Nie krzywdźcie dzieci, wyłączajcie telewizory!