Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Święto wędrówki

Każda wielka opowieść z superbohaterem posiada element wędrówki, która wiąże się z poszukiwaniem. Od najbardziej banalnych rzeczy, aż po sens życia.

Święto wędrówki
źródło: Internet

Weźmy Abrahama, który w podeszłym wieku słyszy dziwny głos i rusza przed siebie, już nigdy nie wraca. Weźmy Jezusa, który jako dojrzały mężczyzna wychodzi z domu i już do niego nie wraca. Dwóch uczniów Jana pewnego dnia odchodzi od swojego mistrza i idą za nowym, za Jezusem, bo ich serce rwie się do czegoś nowego. Kiedyś we Wrocławiu spotkałem rodzinę, która mi powiedziała: pomieszkaliśmy tu parę dobrych lat, czas iść dalej, bo się tu podusimy.

Decyzja, że na serio traktuję swoją drogę z Bogiem, że na serio traktuję swoje serce, że jestem człowiekiem, który chce znaleźć siebie i chce się obudzić, musi zawierać w sobie zgodę na wędrówkę. Może nie dla każdego znaczy to fizyczne przemieszczanie, ale na pewno wędrówkę serca.

Nasze życie to też jest wielka opowieść. Najważniejsza, którą piszemy i czytamy zarazem.

Stoi przed nami wybór, czy idziemy na wędrówkę, czy postanawiamy być ludźmi żyjącymi w trybie osiadłym. Czy zaryzykujemy, jak to zrobił Abraham, czy będziemy jednym z wielu ludzi, którzy postanawiają się nie ruszać. Bo wydaje im się, że to, co wypracowali, albo raczej to, co zostało im narzucone przez innych i tak zwane życie, już im wystarczy? Żyjemy w świecie, w którym większość ludzi nie wyruszyła na wędrówkę. Owszem, przeżyli życie, wydając dużo dobra, ale sami zostali, nie ruszyli się. W tym samym świecie można spotkać ludzi, którzy poszli i idą ciągle, śladem Abrahama, wędrują. Nawet jeśli od dziesiątków lat mieszkają w tym samym miejscu. To widać w oczach, to widać w opowiadaniu o swoim życiu. Wyruszyli i ciągle szukają. Są szczęśliwi.

W uroczystość, która jest jakby uzewnętrznieniem Bożego Narodzenia, stajemy wobec decyzji, czy sami chcemy zostać w stajence, bo tam miło jest, cokolwiek by to miało znaczyć, czy też ruszymy nasze cztery litery i objawimy światu, innym ludziom to, czego sami doświadczamy, to co nazywamy pragnieniem życia. Życia świadomego i przebudzonego. I tu nie chodzi o to, że będziemy podchodzić do ludzi mówiąc im obudź się. Nie. Jak owi Mędrcy, mamy to zrobić raczej bezsłownie. Swoją pasją wędrowania innych obudzić do myślenia i decyzji o wyruszeniu. Ów wybór nie polega na robieniu czegoś. Na stwarzaniu niesamowitej scenerii wędrówki, przygody. Ten wybór to raczej otwarcie oczu na rzeczywistość taką, jaka ona jest. Jeśli wziąć jako przykład Abrahama, mistrza wędrówki, to nie on szukał Boga, to Bóg go znalazł. Abraham musiał tylko się zdecydować. W praktyce ta wędrówka polega na rezygnacji z tego, co już przeszedłem. Czyli inaczej mówiąc na rezygnacji z dotychczasowych doświadczeń, pewności.

Imię Boga, które znamy, brzmi: JESTEM, KTÓRY JESTEM, nie jestem, który byłem, czy będę.

W praktyce ta wędrówka jest powiedzeniem sobie, że to, co było dla mnie dobre wczoraj, wcale nie musi być takim dziś. Człowiek, który się budzi, odchodzi od przywiązania do pragnienia. To nie jest slogan. Dziś wielu ludzi mówi: ja już niczego nie pragnę, chcę mieć tylko spokój.  Tej wyprawy nie da się zaplanować. Nie da się jej kontrolować. Po drodze można utracić wszystko, otrzeć się o śmierć. To nie jest hollywoodzki film przygodowy, gdzie aktorzy nawet się nie pocą. To jest prawdziwe, czasem bardzo bolesne, ale właśnie prawdziwe. Każdy człowiek doświadcza miłości, przyjaźni, biedy, posiadania, śmierci, samotności, niepewności i wielkiej pewności. Różnica polega na tym, że jedni w tym żyją, inni wegetują. Wielu ludzi widziało młodego mężczyznę i młodą kobietę w jednej z grot betlejemskich. Być może i wielu ich odwiedziło, coś im dało. Jednak niewielu dostrzegło w tej zwykłej rzeczywistości coś więcej. Dostrzegli tylko ci, którzy wyruszyli w przygodę.

Twoje życie jest zwykłe, moje też. Czasem uciekamy w marzenia, co by było, gdybyśmy żyli gdzieś indziej, byli kimś innym. Gdyby nie zachorował tato, gdyby moja córka lepiej się uczyła, a mój tato nie pił. Tylko z tego nic nie wynika. Bo prawdziwe życie, prawdziwa przygoda, wędrówka jest właśnie w tym, co chcielibyśmy wyeliminować z naszej historii.

Wiecie, skąd to wszystko wiem? Odpowiem Wam słowem, które słyszeliście przed chwilą. Przecież słyszeliście o udzieleniu przez Boga łaski danej mi dla was, że mianowicie przez objawienie oznajmiona mi została ta tajemnica. Nie była ona oznajmiona synom ludzkim w poprzednich pokoleniach, tak jak teraz została objawiona przez Ducha świętym Jego apostołom i prorokom.

Jestem bezczelny? Tak. Jestem. A Ty też bądź i wybierz wędrówkę.

Słowo.

Data:

Grzegorz Kramer

Ojciec Grzegorz - https://www.mpolska24.pl/blog/ojciec-grzegorz1

Jestem jezuitą, księdzem. Od 2012 pracuję i mieszkam w Krakowie.
Urodziłem się w 1976 roku, w Bytomiu, a wychowywałem w Gliwicach.
W wieku 21 lat, dołączyłem do Towarzystwa Jezusowego.
Pracowałem przez pięć lat w parafii św. Klemensa we Wrocławiu jako duszpasterz młodzieży.
Obecnie pracuję w duszpasterstwie powołań Prowincji Polski Południowej.
Zostałem jezuitą, bo uważałem i dalej uważam, że to najlepsza (dla mnie) droga, by przeżyć przygodę i do tego przeżyć ją z Kimś, kto każdego dnia uczy mnie, co znaczy być mężczyzną.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.