Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Studnia Tuska

Premier Tusk zaczyna żałować, że zgodził się by jego PR-owcy powtórzyli zabieg sprzed czterech lat i narzucili mediom formułę „studniówki” jako okresu, po którym dokonuje się pierwszej oceny rządu.

O ile w pierwszej kadencji ten pomysł zafunkcjonował i udało się stworzyć spektakl oparty na przekazie o dynamicznej nowej ekipie, pełnej zapału i woli do zmiany Polski, o tyle obecnie - po 4 latach i stu dniach, obraz jest całkowicie odmienny.

Zamiast stu dni Tuska jest studnia Tuska – ciemna, głucha i bez dna. Można odnieść wrażenie, że – niespodziewanie dla wielu – premier wpadł do tej studni i jakoś nie potrafi z niej wypełznąć.

Na obraz ten składa się kilka elementów:

- po pierwsze najwyraźniej zniknęła gdzieś, niezawodna dotąd, siła hipnotyczna premiera, który niczym zaklinacz umysłów mówił do Polaków: raz, dwa, trzy, cztery, jest dobrze, jest dobrze, pięć sześć siedem, wszystko w porządku, wszystko w porządku… a odbiorcy dawali się tym zaczarować i sami domagali się, by „mówić do nich jeszcze”; teraz jest inaczej, ludzie są zmęczeni obserwowaniem premiera, tak jak męczy nas, gdy dawny klaun kiedy próbuje jeszcze raz rozśmieszyć nas tymi samymi dowcipami, a jego kolorowy strój jest spłowiały i przetarty na łokciach oraz jeszcze gdzieś indziej;

- po drugie, dla tych na których nie działała metoda „na różowy kisiel obietnic”, zawsze w zanadrzu była pukawka w postaci wskazywania na „ten straszy PiS”, który czai się pod drzwiami i jak tylko nie przypilnujemy zamków, to wkroczy i wyje z lodówki zapasy kisielu; dziś już tak nie jest - PiS nadal jest tu i ówdzie obrzydzany, niby z tą samą swadą przez tych samych dziennikarzy-politruków, ale naczelna zasada się zmieniła – dziś nie polemizuje się z PiS-em tylko raczej się go przemilcza (czy ktoś słyszał, że w ostatni piątek odbyło się wyjazdowe posiedzenie Klubu Parlamentarnego PiS w Lubinie w obronie polskiego zagłębia miedziowego?); to oznacza, że obóz władzy zaczyna czuć, że zarówno z lewa jak i z prawa ma już „z kim przegrać” i że zwykłe wyśmiewanie już nie pomaga, bo niechcąco – nawet jeśli tylko przez karykaturę – polemika z PiS pokazuje koncepcje opozycji, a te trafiają do ludzi bardziej niż drwina na ich temat; o ile porażka wobec lewicy nie jest dla jego interesów tak niebezpieczna (bo oznaczać może jedynie konieczność podzielenia się tortem z nowymi przy stole, ale bez zmiany reguł polityki transakcyjnej), o tyle porażka na rzecz PiS-u oznacza, tym razem mam nadzieję skuteczniejsze i bardziej profesjonalne, wywrócenie stolika tych układów; dlatego lewica i palikotyzm może mieć dostęp do kontrolowanych przez obóz władzy mediów lub mu sprzyjających, a PiS – nie; lukę powstałą w wyniku przemilczania PiS wypełnia jednak Internet i tworzy się tam „drugi obieg”: alternatywna wersja rzeczywistości ( bliższa faktom), obieg ten ma swoich własnych idoli, własne dowcipy i własne spory o przyszłość; obóz rządzący nie jest więc wyłącznym kontrolerem dyskursu demokratycznego w Polsce; 

- po trzecie można odnieść wrażenie, że premier już nie wierzy w swą przyszłość na tym stanowisku – chce jeszcze załatwić jakoś emerytury (bo to kwestia uporu), nacieszyć się Euro 2012, wprowadzić Polskę na ścieżkę do strefy euro, poddać nas rygorom fiskalnym Unii i… spakować manatki przenosząc się na stanowisko szefa Komisji Europejskiej od drugiej połowy 2014 roku, a wówczas, nawet jeśli PiS wróciłby do władzy w 2015 roku to okaże się…że władza jest nadal w rękach Tuska, tyle że tym razem jako przewodniczącego Komisji, która kontroluje nasz budżet i zatwierdza harmonogram emisji obligacji itp…

Nie można oprzeć się zatem wrażeniu, że mamy do czynienia z powtórzeniem się historii Tony’ego Blaira. On też, gdy zaczynał, większość miała poczucie, że uczestniczą w wielkiej historycznej przemianie, że Wielka Brytania nigdy nie będzie już taka sama i że to się dzieje wokół nich jest „fajne” (stąd slogan „Cool Britannia” czyli w naszej wersji „Spoko Polska”) – wywoływało to euforię u zwolenników Blaira i poczucie misji; druga kadencja była już tylko, coraz bardziej bezowocną, próbą poszukiwania dowodów na wagę tych zmian; trzeciej Blair nie dokończył i został zmuszony do odejścia przez swoją własną partię, także wierzył, że stanie na czele Komisji Europejskiej  – w Polsce cykl polityczny jest szybszy, więc los Tuska będzie „taki sam tylko prędzej” – już widać, że poszczególni politycy PO zaczynają każdy na własną rękę reagować na kłopoty rządu, często zrzucając winę „na kolegę”- to symptom utraty wewnętrznej spójności i lojalności, a to oznacza, że Brutus w PO już ostrzy swój nóż… 

Tusk już nie działa, czas wymienić go na lepszy model.

Krzysztof Szczerski

dr hab. nauk o polityce, pracownik naukowy UJ,  poseł na Sejm RP VII kadencji (klub parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość),  wcześniej m.in.: wiceminister spraw zagranicznych, członek Rady Służby Cywilnej,  doradca strategiczny PiS w Parlamencie Europejskim; specjalizuje się w kwestiach  polityki europejskiej i administracji publicznej; wyróżniony Nagrodą Prezesa Rady  Ministrów RP za pracę habilitacyjną "Dynamika systemu europejskiego".

free counters

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.