Należy także otwarcie powiedzieć, że pośród
milionów ludzi koczujących od dłuższego czasu głównie w obozach w Turcji to
są imigranci ekonomiczni. Z Bliskiego Wschodu, Azji i Afryki.
Ciężar utrzymania obozów przejęły w dużej mierze agendy ONZ oraz lokalne rządy
i społeczności. Masa uchodźców wojennych z Syrii znalazła miejsce w Libanie.
Tam, z uwagi na wspólnotę języka, część z uciekinierów ma możliwość podjęcia
pracy oraz wysyłania dzieci do szkół. O wiele gorsza sytuacja jest w Turcji.
Nigdzie w tych miejscach nie
przeprowadzono selekcji uciekinierów z własnych krajów pod kątem klasyfikacji
na ekonomicznych i wojennych.
W biegłym roku ONZ zmniejszył pomoc finansową dla mieszkańców obozów z 50 USD
do 25 Jest zapowiedź o wstrzymaniu finansowania od 1 września. Europa spała spokojnie. Wydawało się, że
sączące się strumykiem liczby imigrantów i uchodźców równowagi na jej terenie
nie zaburzą. Zatem państwa gospodarze obozów zostały pozostawione same sobie w
utrzymaniu ciężaru pomocy. To był wystarczający impuls, aby dać sygnał imigrantom do dobrowolnego opuszczenia
miejsc pobytu.
Szczególnie łatwo było to uczynić w Turcji mającej doskonałe doświadczenia z
migracji własnych obywateli do Europy. Turecką Mekką były Niemcy. W niewielkim
tylko stopniu Wielka Brytania czy kraje skandynawskie, gdzie trafiła w
ostatnich dziesięcioleciach także część imigrantów. Dla mnie to wskazanie
Niemiec jako miejsca wyboru jest znaczące. Turcy doskonale znają niemieckie warunki
pomocy socjalnej, swobodę wyznania i możliwość wykorzystania formalnie
przepisów o łączeniu rodzin. Grupy migrantów miały głośniki, anglojęzycznych
liderów forsujących granicę Węgier.
Wsparcie tureckie polegało na podwożeniu migrantów pod wybrzeża UE (greckie i
włoskie wyspy). Tak gorące kartofle znalazły się w Europie. UE nadal spała
spokojnie. W szczególnie trudnej sytuacji znalazła się Grecja będąca na skraju
bankructwa, czy wręcz będąca już bankrutem. Grecy alarmowali od ponad roku o
pomoc. Politycy i finansiści w UE
myśleli tymczasem jedynie jak zmusić Greków do zaciskania pasa, by nie doprowadzić
do krachu strefy Eu. Problem narastającej migracji z Turcji pozostawiając
rządom Grecji i Włoch. Fala powodziowa rosła – Włosi i Grecy już tylko
wyrywkowo rejestrowali przybyszów u siebie, zezwalając na swobodne
przemieszczanie się ich w wybranych przez migrantów kierunkach. Największy
potok ruszył w kierunku „pewnej” Mekki, czyli Niemiec. Przepuszczali ich w Macedonii, Serbii, tworząc
korytarz (często podwożąc po granice sąsiada) do Węgier, które jako pierwsze
spróbowały potraktować granicę UE jako strefę chroniona przed nielegalną
imigracją. Mimo że mogły uczynić to samo, co Serbia. Nie rejterować i
przepuszczać strumień dalej. Pod hasłem: humanitarnej pomocy uciekającym przed
wojną …na Bliskim Wschodzie. Bądź w Afryce.
Świadoma, cyniczna ślepota (moja chata z kraja, niech się inni martwią) lub
chorobliwa nieudolność polityków UE i bezduszność oraz krótkowzroczność ONZ w
tej sprawie obecnie próbuje się przewekslować na szantaż moralny wobec
społeczeństw krajów UE. Za ten kryzys w
Europie powinni się natychmiast podać do dymisji Donald Tusk jako prezydent UE
oraz pani Morgherini. Nie uczynili nic, aby fale migracji racjonalnie
powstrzymać. Organizując szczyty szefów państwa, angażując agendy światowe.
Organizując akcję informacyjną w obozach imigrantów jasno określając, kto może
liczyć na status uchodźcy w UE. Z zaangażowaniem europejskich agend pomocowych,
tłumaczy, urzędników odpowiedzialnych za migrantów itp. Akcje winna mieć
miejsce na dwóch poziomach: od strony politycznej, z zaangażowaniem przez UE
ONZ oraz od strony organizacyjnej, w zakresie sprawnej selekcji przyczyn migracji
przez połączone służby państw członkowskich.
Wtedy, gdy trzeba było wspierać
Turcję, Liban, Włochy, Grecję, Angela Merkel potwierdzając nadzieje na swobodę
osiedlania się migrantów w Niemczech wzmogła chaos. Tusk milczał. Dla wielu
Polaków taka postawa Donalda Tuska nie jest zaskoczeniem. W Polsce to była jego
stała strategia. Poczekać. Przeczekać. Decyzje i odpowiedzialność przerzucić na
innych. Ta metoda w UE przyniosła Tuskowi fale krytyki i może doprowadzić, że kolejnej
kadencji Merkel mu już nie wywalczy.
Dla zgnuśniałych i sfokusowanych
na partykularnych interesach mocnych w UE polityków i nadmiernie opłacanych
urzędasów ważniejsze było święte prawo do odpoczynku w sierpniu. A teraz do
przerzucania odpowiedzialności na obywateli UE za własną bezczynność. Oraz
oskarżania biedniejszych krajów UE o rzekomą bezduszność względem uchodźców.
Pada manipulacyjne pytanie: kto jest za, kto przeciw uchodźcom? Podczas
gdy pytania są zupełnie inne: kto za ten bałagan odpowiada i jak natychmiast
doprowadzić do racjonalnego rozdziału na tych naprawdę potrzebujących pomocy i
tych, dla których pomoc musi być uzależniona od możliwości stworzenia warunków
do dobrowolnego przyjęcia. Przez poszczególne kraje.
Trzeba uczciwie określić liczbę imigrantów na terenie UE, wstrzymać exodus u
źródeł i określić jasne zasady odrzucania wniosków o pobyt ze względów ekonomicznych
z powodu obowiązku zadbania o tych, którzy uciekli z powodu wojny i nie można
ich odesłać do rodzinnego kraju. Dogadać się na szczeblu światowym, jak
relokować realnych uchodźców. Uruchomić centra logistyczne, w których kraje będą
zgłaszać swój akces do przyjęcia uchodźców zgodnie ze swoimi możliwościami.
Zbudować światowy fundusz na pomoc dla tych, którzy są w stanie zaopiekować się
zadeklarowanymi grupami. Polski rząd opowiadający o poradzeniu sobie z
uchodźcami (90 tysięcy) nie wspomina o tym, ze w ciągu 20 lat tylko 3%
Czeczeńców uzyskało azyl uprawniający do zasiłku, a większość z tych, którzy
pozostali bez statusu wyjechali w poszukaniu lepszych warunków do innych
krajów. Czyli Polska zdołała zaopiekować się 3 tysiącami w 20 lat …..maksymalna
liczba wniosków do rozpatrzenia w polskich urzędach to 30! Polska ma deficyt mieszkań:
wg Eurostatu w 2014 roku „Prawie połowa
Polaków mieszka w przeludnionych mieszkaniach - wynika z danych Eurostatu. Co
więcej, aby nad Wisłą zapanowały tak komfortowe warunki mieszkaniowe jak w
Europie, niezbędne byłoby wybudowanie w Polsce jeszcze 8,3 mln lokali - wynika
z analizy Lions Banku. To najgorszy wynik na "starym kontynencie". W
kontekście liczby gospodarstw domowych ten brak jest określany na 1 mln. Mamy jeden z najgorszych w Europie dostęp do
pomocy medycznej. Mamy wysoką liczbę Polaków z niskimi zarobkami. Nie jesteśmy
w stanie zapewnić bytu imigrantom. Wielu Polaków z rejonu Ukrainy z tych
powodów nie uzyskało od nas pomocy. A teraz podobno jesteśmy w stanie przyjąć
ich tysiące w ciągu roku? Nie można też zapomnieć o różnicach kulturowo-wyznaniowych.
Polska była otwarta dla innych nacji. Tyle, że wtedy nie wiązało się to z
takimi zagrożeniami nietolerancyjnej ekspansji wyznaniowej, jaką niesie ze sobą
islam. Nie wolno okłamywać swoich społeczeństw, że polityka asymilacji
muzułmanów udała się. Projekt multi-kulti zaowocował enklawami muzułmańskimi w
Europie. Roszczeniowymi. Od strony socjalnej i wyznaniowej. Ostatnio przykładem
jest list muzułmańskiego imama do Angeli Merkel o odwołanie October Fest. W
innych krajach to zakaz ustawiania choinki Bożonarodzeniowej, zakaz używania
raniącego wyznanie przybyszów - krzyża w przestrzeni publicznej. W Antwerpii
otwarto pierwszy sąd z prawem szariatu! We Francji Walonia zmieniła nazwy
przerw z powodu świąt katolickich: bożonarodzeniowa przerwa to przerwa zimowa,
Wielkanocna - wiosenna, a dzień Wszystkich Świętych to jesienna. Część z
imigrantów z przyczyn nawykowych woli od podejmowania pracy w miejscach
imigracji pobieranie zasiłków na swoje wielodzietne rodziny. Inni mają problemy
z jej znalezieniem, A polityczny populizm rządów UE nakazuje swoim
społeczeństwom wizerunkową akceptacje inności kulturowej w miejsce
rzeczywistych prób asymilacji. Być może, także niemożliwej do spełnienia z
uwagi na siłę samej religii islamu. Byli kolonizatorzy próbują zatrzeć swoje
poczucie winy przyjmując imigrantów. Tyle, że ta polityka ograniczyła się do
lewicowych i liberalnych haseł „tolerancji, równości itp. I jak widać - z
przytoczonych przykładów - owa nowa tolerancja polega na …oddawaniu wolności
własnego wyznania. Własnej kultury. Pod przymusem i z odium „ksenofobów” dla
tych, którzy jej utrzymania pragną.
Polska nie jest gotowa na tak rozumianą kwotowość rozdziału. I to trzeba jasno
wyartykułować. Ta sama Polska jest pełna empatii dla potrzebujących. Wykazując
wielokrotnie gotowość pomocy wszędzie tam, gdzie jest niezbędna. W trakcie
kryzysów głodu, kataklizmów na całym świecie itp. Warunkiem jej udzielania
nigdy nie były różnice wyznania czy inne. Kulturowe, koloru skóry itp.· Europy
podtrzymywanej na kłamstwach w jedności nie da się utrzymać. Hasło: my musimy uratować ich życie – jest kłamstwem zasadniczym.
Ludzie przybywający do Europy to uchodźcy z obozów dla uchodźców. Czyli
migranci. Poszukujący miejsca do lepszego życia. Część z nich może myśleć o
powrocie do swoich ojczyzn po ustaniu zagrożenia. Lwia część jednak szuka
swojego miejsca do życia. Życia zgodnego z ich kulturą i wyznaniem.
W bedekerach podróżnych w Europie i na świecie są wskazówki dla turystów spoza
kręgu kulturowego ich miejsc pochodzenia. Mamy zdejmować buty wchodząc do
meczetu, gdzie wolno wejść kobietom, jak zasłonić swoje ciało w miejscach
kultu. Nie wolno opalać się w skąpych kostiumach, pić alkoholu itp. Słowem -
mamy przestrzegać dla własnego bezpieczeństwa reguł gospodarza. Te zasady nie obejmują sporej części
imigrantów. To przybysze próbują narzucać nam własne reguły. Często żądania pochodzą
z drugiego i dalej pokolenia migrantów. Dzięki różnym lewicowym hasłom i politykom,
dzielnie wspieranym przez ich liberalnych sprzymierzeńców, te żądania
zamieniają się w kolejne ustępstwa. Liczba ludności muzułmańskiej w Europie
wzrasta o wiele szybciej niż rodzimych mieszkańców Europy. Obecny exodus jest
dla Europy groźny.
I tego niebezpieczeństwa nie należy zakrywać i zakrzykiwać populistycznymi hasłami
i moralnym szantażem.
Brak planu w działaniach spowodował, że migranci są przerzucani jak gorące
kartofle. Podwożone pod granicę sąsiada. Z nadzieją, że prędzej czy późnej
trafią do „upragnionych Niemiec”.
Niektóre państwa deklarują przyjęcie wiedząc, że i tak migranci za pewien czas
wybiorą inne państwo pobytu. Bez prawdy o przyczynach i skutkach działań
przywódców UE i świata racjonalnego planu pomocy nie da się stworzyć.
W ten krzyk hipokryzji włączył się sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun: "jest zszokowany traktowaniem
uchodźców i imigrantów przez węgierskie siły porządkowe”. Nie zszokowało go
forsowanie siłą granicy suwerennego państwa. Milczał, gdy ONZ obcinało i
podjęło decyzje o wstrzymaniu finansowania utrzymania obozów dla uchodźców z
Syrii.
Światowa zabawa w grę z gorącymi kartoflami trwa. W Europie próbował ją odkłamać
Orban. W polskim Sejmie odwagą wykazał się Jarosław Kaczyński.
http://www.bankier.pl/wiadomosc/W-Polsce-brakuje-8-mln-lokali-aby-warunki-mieszkaniowe-staly-sie-europejskie-3166282.html
http://rymszewicz.natemat.pl/130433,bunty-bezzebnych-muzulmanow
http://www.kaukaz.net/cgi-bin/blosxom.cgi/polish/czeczenia/czeczenia_art3
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/uchodzcy-w-chorwacji-nowa-brama-do-unii-europejskiej/de8k1d
http://www.rp.pl/artykul/1230605.html
http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/onz-wstrzymuje-pomoc-zywieniowa-dla-setek-tysiecy-uchodzcow-syrii