Michał Listkiewicz (na zdjęciu), były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej opuszczając wczoraj wrocławską prokuraturę oświadczył:
„Jestem niewinny. Nie przyznaję się do zarzutów. Proszę też o używanie w mediach mojego pełnego nazwiska i powstrzymanie się od publikacji zdjęć z paskiem na oczach. Jestem przekonany, że ta sprawa skończy się tak, jak wiele innych w tym kraju, gdy oskarżano osoby o znanych nazwiskach, ale sądy wydawały wyroki uniewinniające. Jestem gotowy na składanie kolejnych wyjaśnień”.
Prokuratura po przesłuchaniu wyznaczyła kaucję w kwocie 60 tys. zł jako poręczenie majątkowe i Listkiewicz na razie jest wolny.
Zarzut obejmuje działania podjęte przez byłego prezesa PZPN w 2000 r. w związku z ratowaniem zadłużonego Widzewa Łódź, którego konta zostały zajęte przez komornika. Listkiewicz miał polecić wtedy innym osobom rozporządzenie należnymi Widzewowi od związku środkami finansowymi. Pieniądze w kwocie ponad 7 mln zł nie trafiły jednak na konto łódzkiego klubu, lecz na rachunek niemieckiej firmy jego właściciela. Dzięki temu posunięciu na pieniądzach nie mógł położyć ręki komornik, który miał zadbać o interesy także innych wierzycieli łódzkiego klubu. Takie przekazanie środków uratowało w tamtym okresie Widzew.
Jerzy Kasiura z wrocławskiej prokuratury apelacyjnej w TVN24 stwierdził:
„Działacz został przesłuchany w charakterze podejrzanego. Postawiono mu zarzut udaremnienia egzekucji prowadzonej wobec spółki Widzew Łódź. Jest to przestępstwo natury gospodarczej”.
Jan Tomaszewski powiedział:
„Żeby była jasność, to nie Michał powinien stanąć przed obliczem prokuratury, a cały zarząd PZPN. Michał jest kozłem ofiarnym w tej sytuacji. Gdy był prezesem PZPN, to przecież jego na siedem dni w tygodniu, trzy czy cztery nie było w PZPN. Przebywał sporo na zagranicznych delegacjach, choć oczywiście sprawował funkcję prezesa”.
Były prezes PZPN ma zarzuty, a czy obecny też coś usłyszy już w nie długim czasie? Czas na pozostałych „Leśnych Dziadków” z Miodowej. Nie dał im rady kurator to poradzi sobie z nimi prokurator.
Wajcha