Okazuje się, że do tej pory Bruksela jeszcze nigdy nie podjęła tak drastycznej decyzji wobec polskich władz. Komisarz van Lierop powiedziała – „Komisja wykryła poważne uchybienia w funkcjonowaniu systemu zarządzania programem i jego kontroli” – uzasadniając swoją decyzję. Ministerstwo rozwoju regionalnego nie skomentowało tych informacji.
Gazeta poinformowała – „Regulacje UE dopuszczają maksymalnie 2 proc. uchybień przy wnioskach o pieniądze z programu, tymczasem w polskich jest ich 3,7 proc. Za błędy odpowiada MRR, które powinno było skorygować ewentualne nieprawidłowości we wnioskach przygotowanych przez beneficjentów” – stwierdza dziennik.
Polska ma teraz 3 miesiące na wyjaśnienie błędów i ich naprawienie, co nie będzie łatwe, bo niekiedy trzeba od nowa przeprowadzić procedurę zamówień publicznych, które przecież zostały już rozstrzygnięte i zrealizowane. Jak podkreśla "DGP", do czasu wyjaśnienia wątpliwości Bruksela nie przyjmie nowych wniosków w ramach programu, co oznacza, że suma zaległych płatności może jeszcze wzrosnąć.
W dodatku – „Jeśli Polska nie naprawi błędów w ustalonym terminie, płatności zostaną zamrożone na wiele miesięcy, co byłoby poważnym problemem dla budżetu państwa. Bowiem beneficjenci otrzymali już od rządu zwrot pieniędzy wyłożonych na realizację programu” – zaznacza gazeta.
Rzecznik KE podkreśla jednak, że na tym etapie decyzja Komisji Europejskiej nie oznacza ostatecznej utraty funduszy. Można wiec śmiało powiedzieć, że Tusk ze swoją ekipą zaliczył kolejną "wtopę". Jednak tym razem ta niefrasobliwość może okazać się brzemienna w skutkach.
Zastanawiam się, co jeszcze musi się stać, by przelała się szara goryczy. Przecież dzisiaj okazuje się, że nie będzie obiecywanych miliardów, a na domiar złego Unia zbiera nam milionowe dotację. W tej sytuacji może jednak Donald Tusk chociaż raz stanie na wysokości zadania i sam poda swój rząd do dymisji?
Fiatowiec
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna.